Konwersja na KGT?

Niezależni operatorzy stacjonarni są, dzięki projektowi konwersji długów koncesyjnych, coraz bliżsi zaangażowania w projekt realizacji Krajowej Grupy Telekomunikacyjnej. To zapewne będzie główny, długofalowy efekt oddłużenia - w jego efekcie nie nastąpi natomiast raczej wzmocnienie konkurencji w telekomunikacji ani gwałtowny rozwój inwestycji.

Niezależni operatorzy stacjonarni są, dzięki projektowi konwersji długów koncesyjnych, coraz bliżsi zaangażowania w projekt realizacji Krajowej Grupy Telekomunikacyjnej. To zapewne będzie główny, długofalowy efekt oddłużenia - w jego efekcie nie nastąpi natomiast raczej wzmocnienie konkurencji w telekomunikacji ani gwałtowny rozwój inwestycji.

Rząd przyjął projekt konwersji opłat koncesyjnych niezależnych operatorów stacjonarnych na zobowiązania inwestycyjne lub udziały państwa. Dotyczy to niezapłaconych dotychczas kwot w wysokości 432 mln zł. Projekt rządu można uznać za kompromis w stosunku do pierwotnych żądań operatorów. Domagali się oni całkowitego uwolnienia od pozostałych opłat koncesyjnych, w związku ze zmianą po 1 stycznia 2001 prawa telekomunikacyjnego i wprowadzeniem zezwoleń telekomunikacyjnych przyznawanych za 2,5 tys. EUR. Przyjęcie projektu następuje w rok po złożeniu przez Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji w imieniu Netii, Telefonii Dialog i El-Net-u wniosku do ministra gospodarki o zamianę pozostałych do spłacenia rat koncesyjnych na zobowiązania inwestycyjne. "Operatorzy stacjonarni wpadli wówczas we własną pułapkę: choć w momencie uzyskiwania koncesji telekomunikacyjnych, na horyzoncie widać już było tanie pozwolenia telekomunikacyjne, ich zarządy, akcjonariusze, rady nadzorcze wolały zdecydować się na przetarg i kosztowne koncesje. Teraz to powinna być w zasadzie ich sprawa - powinni ponosić konsekwencje" - komentuje Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Projekt rządu zakłada, że operator może ubiegać się o zamianę opłat koncesyjnych na zobowiązanie inwestycyjne, emisję akcji skierowaną do Skarbu Państwa lub emisję długookresowych obligacji. Zobowiązania inwestycyjne mogą objąć nakłady dokonane po zmianie prawa telekomunikacyjnego. Zaliczać się do nich mają wydatki na budowę infrastruktury telekomunikacyjnej, zakup środków trwałych na potrzeby tej infrastruktury ale także przejęcia innych spółek telekomunikacyjnych i koszty tych fuzji. Rządowy projekt ma wspierać inwestycje na obszarach wiejskich: nakłady inwestycyjne w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców będą rozliczane z deklarowanymi zobowiązaniami w stosunku 1 do 1, ale już nakłady w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców - w stosunku 1 do 2. Każdą złotówkę inwestycji na wsi, w szkołach i placówkach oświatowych rząd przeliczy jako spłatę 4 zł ciążącej na operatorze opłaty koncesyjnej.

Opłaty koncesyjne operatora mogą ponadto zostać umorzone w zamian za objęcie przez skarb państwa akcji z nowej emisji. Wreszcie trzecią drogą proponowaną operatorom przez rząd jest skierowana do skarbu państwa emisja obligacji długoterminowych. Według wersji projektu z końca maja br. miały być to papiery imienne, o nieograniczonej zbywalności, zabezpieczone oraz z prawem pierwszeństwa, o terminie zapadalności do 2010 roku.

Ustawa, która według pierwotnych założeń miała być uchwalona do połowy br. przynosi z pewnością ulgę walczącym o przetrwanie niezależnym operatorom. Nie należy się spodziewać boomu inwestycyjnego - kwoty, które ewentualnie będą na inwestycje przeznaczone nie są - dla telekomunikacji - zbyt imponujące. "Zakładając że zadłużenie trzech największych niezależnych operatorów Netii, Dialogu i El-Netu to jakieś 320 mln EUR, a TP SA ogłaszała inwestycje rzędu 1,8 bln EUR w ciągu najbliższych trzech lat - to nie wydaje się, by kwota ta była w stanie zasadniczo zmienić obraz rynku" - mówi Artur Ludwiczyński, analityk IDC Polska.