Konwersja na KGT?

Według analityków, wybór jednej drogi konwersji kryje w sobie większe ryzyko, niż połączenie wszystkich przedstawionych możliwości. "Sytuacja jest dość skomplikowana. Teoretycznie, myśląc strategicznie i długofalowo, najlepszą sytuacją dla rynku telekomunikacyjnego byłaby zamiana długów na inwestycje. Ten proces jest, jak się jednak okazuje, dość skomplikowany i czasochłonny. Najpierw musiałyby mieć miejsce inwestycje, potem Ministerstwo Infrastruktury musiałoby zbadać czy rzeczywiście miały one miejsce itd. A dług przez cały czas pozostawałby nietknięty. Zamiana na udziały pozwoliłaby z kolei szybko poprawić stań zadłużenia operatorów. Udział państwa nie jest jednak gwarantem, tego że operatorzy będą kierować się w swojej działalności wyłącznie przesłankami ekonomicznymi. Ministerstwo mogłoby wykorzystać wówczas swoją pozycję przy tworzeniu KGT. Sądzę więc, że niezłym rozwiązaniem byłaby opcja pośrednia, umorzenie części opłat koncesyjnych w postaci obligacji/udziałów Skarbu Państwa a częściowo w postaci inwestycji. Mam też nadzieję że do takiego rozwiązania dojdzie. W ten sposób i wilk będzie syty i owca cała. Operatorzy zmniejszą część zadłużenia szybko a resztę - w dłuższym okresie. Udziały Państwa za to nie będą na tyle duże w tych firmach by stanowić zagrożenia dla ich niezależności" - powiedział Artur Ludwiczyński.

Surowo ocenia natomiast konsekwencje oddłużenia operatorów dla całego rynku telekomunikacyjnego w Polsce Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. "Wszystkie te rozwiązania w obecnej sytuacji są złe. Są konsekwencją patologii modelu rozwoju telekomunikacji przyjętego już u początków transformacji systemowej. To była wizja budowania duopoli w których obok TP SA mieli funkcjonować lokalni operatorzy, dzieląc się zyskiem. Obecnie trwa powielanie i utrwalanie tego chorego modelu - co przekreśla szanse na normalny rozwój kraju" - komentuje Andrzej Sadowski.

W jego ocenie, konwersja zadłużenia operatorów stacjonarnych nie wpłynie na wzmocnienie ich konkurencyjności względem TP S.A. "Najpierw doprowadzono do zamiany państwowego monopolu TP S.A. na monopol prywatny TP S.A., po jej przejęciu przez France Telecom. Coraz bardziej będziemy się przekonywać, że nowy monopol jest o wiele bardziej duszący dla konkurencji, polskiej gospodarki i społeczeństwa niż stary - a można było przecież choćby spojrzeć na doświadczenia Meksyku po prywatyzacji tamtejszego monopolisty telekomunikacyjnego. TP S.A. - dzięki pieniądzom z FT - nie jest zainteresowana na przykład inwestowaniem w usługi powszechnego dostępu do Internetu. To odcina szanse edukacyjne, wypycha polską gospodarkę i społeczeństwo poza normalny świat i odcina od możliwości rozwoju" - mówi Andrzej Sadowski.

Wybór drogi konwersji, dokonywany przez operatorów ma za to znaczenie dla projektu Krajowej Grupy Telekomunikacyjnej. Konwersja jest według przedstawiciela CAS przede wszystkim właśnie krokiem w stronę budowy KGT - dla której najodpowiedniejsza zresztą, jego zdaniem, jest nazwa TP SA-bis. "Zamiast zająć się ostrymi i sanacyjnymi działaniami antymonopolowymi, rząd zaabsorbowany jest budową nowej struktury, której przeznaczeniem jest sprzedaż inwestorowi. Będzie to tylko powieleniem chorego modelu i dla rozwoju rynku nie ma znaczenia. Nadal klient będzie miał bardzo drogie i bardzo niskiej jakości usługi telekomunikacyjne" - ocenia Andrzej Sadowski.