Przegrana Grokstera = koniec ery P2P?
- Daniel Cieślak,
- 28.06.2005, godz. 08:41
W amerykańskim Sądzie Najwyższym zapadła oczekiwana od miesięcy decyzja w procesie, który koncern filmowy MGM wytoczył firmie StreamCast (producentowi programu Morpheus) oraz autorowi programu P2P Grokster. Werdykt jest niekorzystny dla operatorów sieci P2P - sąd orzekł (wbrew orzeczeniom sądów niższej instancji), że mogą być oni pozwani za naruszanie praw autorskich przez użytkowników ich aplikacji. Zdaniem ekspertów, werdykt może znacząco ułatwić koncernom nagraniowym i fonograficznym walkę z sieciami P2P. Do tej pory organizacje takie jak RIAA czy MPAA chcąc walczyć z piractwem musiały pozywać indywidualnych użytkowników sieci P2P - teraz mogą pozywać o naruszenie praw autorskich ich operatorów. Czyżby nadchodził kres ery P2P?
Betamax nie pomógł
Niekorzystny dla producentów oprogramowania P2P wyrok jest sporym zaskoczeniem - większość ekspertów oczekiwała orzeczenia zbliżonego do tego, jakie zapadło w słynnej sprawie Betamax z 1984 r. Wtedy to firma Sony została oskarżona przez pewne studio filmowe, że jej produkt - magnetowid Betamax - służy do łamania praw autorskich. Wtedy jednak sąd orzekł, że producent urządzenia nie może być ścigany za nielegalne działania nabywców owego urządzenia i pozew oddalił. Sądy niższej instancji, które wcześniej odrzucały pozwy koncernu MGM, powoływały się z reguły właśnie na ten przypadek.Sąd Najwyższy orzekł jednak inaczej - w uzasadnieniu decyzji sędziowie napisali m.in., że firmy Grokster i StreamCast nie tylko nie informowały użytkowników o konsekwencjach nielegalnego kopiowania i udostępniania materiałów chronionych prawem autorskim, a wręcz zachęcały do takich działań.
Tekst został uzupełniony o wypowiedź Tomasza Szladowskiego, szefa serwisu muzycznego iPlay.pl.