Dreamcast nie żyje
- Robert Ćwiek,
- 31.01.2001, godz. 09:39
Aby “zatrzymać upływ krwi” takim dosadnym stwierdzeniem Sega tłumaczy rezygnację z produkcji Dreamcasta, obok GameBoy’a i Playstation najpopularniejszej konsoli na świecie. Zamiast produkować Dreamcasta Sega skoncentruje się na rywalizacji na rynku gier wideo, urządzeń bezprzewodowych i terminali szerokodostępowych.
Po decyzji o zaprzestaniu produkcji Dreamcasta, zwolnienia są nieuniknione – tłumaczył Peter Moore, prezes przedstawicielstwa Segi na Amerykę. Prawdopodobnie 1600 osób straci pracę w związku z wtorkową decyzją koncernu. Ceny pozostających w sprzedaży urządzeń będą obniżone od 149 do 99 USD w zależności od modelu.
Aby wyciszyć rozżalenie klientów i partnerów handlowych, a przede wszystkim inwestorów giełdy tokijskiej Sega poinformowała o podpisaniu developerskiej umowy z Sony na rozwijanie gier dla konsoli Playstation 2 i jednocześnie nabyła szereg pakietów programistycznych dla środowisk Playstation i Nintendo, którymi będzie się posługiwać przy produkcji oprogramowania. Peter Moore nie ukrywał że rozmowy z Microsoftem na temat oprogramowania dla X-Box i z Nintendo na temat Gamecube wciąż trwają.
„Musieliśmy koszty funkcjonowania działu sprzętowego zostawić za sobą i tym samym porzucić plany rozwijania Dreamcasta. Skoncentrujemy się na tym, co Sega umie robić najlepiej, czyli na tworzeniu gier, produkcji telefonów i urządzeń przenośnych typu PDA” – stwierdził prezes przedstawicielstwa Segi na kontynencie amerykańskim.
Trudno jest jeszcze powiedzieć jak decyzja Segi wpłynie na zachowanie inwestorów, gdyż została ona podjęta wraz z zakończeniem dnia na tokijskiej giełdzie. Nie wyjaśniły się też – poruszone po raz pierwszy przez New York Times – informacje o sprzedaży spółki. Nie wiadomo też do końca, jakie Peter Moore ma plany wobec SegaNet, internetowego serwisu dla graczy. Co prawda przedstawiciele Segi są przekonani, że działalność on-line czeka świetlana przyszłość wraz z premierą nowej gry RPG Fantasy Star to jednak brak platformy dla jej uruchomienia źle wróży pomysłom Petera Moore’a.