Twórca Sassera uniknął więzienia. W Polsce mógłby dostać 8 lat!

Polskie prawo - surowe prawo

Największe zwycięstwa Sassera

Wirus stworzony przez Svena Jaschana wywołał globalne szkody. Nastolatek stał się poszukiwanym na całym świecie przestępcą - Microsoft wyznaczył nawet nagrodę za dostarczenie informacji, ktore pozwoliłyby na jego zidentyfikowanie. Na 250 tys. USD oferowanych przez koncern skusił się jeden z przyjaciół Jaschana.

Do jego największych "zwycięstw" należą m.in.:

- unieruchomienie komputerów brytyjskiej straży przybrzeżnej,

- zainfekowanie ok. 1200 komputerów w siedzibie Komisji Europejskiej w Brukseli,

- wyłączenie systemu komputerowego linii lotniczych Delta na siedem godzin, w czasie których zostało odwołanych 40 lotów,

- opóźnienia w kursowaniu pociągów linii Australian Railcorp.

Sumę zgłoszonych szkód finansowych szacuje się na 130 tys. EURO (taką kwotę podała podczas procesu Jaschana prokurator Silke Streichsbier). Rzeczywiste szkody prawdopodobnie trzeba liczyć w milionach.

Sasser wykorzystywał dziurę usłudze systemów Windows - Local Security Authority Subsystem Service, odpowiadającej za autoryzację użytkowników. Przypomnijmy, że Jaschanowi jeszcze w minionym roku postawiono zarzuty komputerowego sabotażu, zakłócenia pracy publicznych systemów informatycznych oraz nieautoryzowanej modyfikacji danych, do których się przyznał i podtrzymał swoje zeznanie podczas rozprawy.

W polskim prawie kwestiom przestępczości przeciw ochronie informacji poświęcony jest cały - XXXIII - rozdział Kodeksu Karnego.

Maciej Kujawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie zwraca uwagę na najważniejsze, z punktu widzenia procesu Jaschana, aspekty tego rozdziału - niszczenie informacji, wywoływanie szkód w bazach danych, sabotaż komputerowy, zakłócanie pracy sieci oraz udostępnianie innym osobom narzędzi umożliwiających dokonywanie przestępstw przeciwko bezpieczeństwu informacji.

Najpoważniejszym zarzutem, także i w polskim prawie, wydaje się sabotaż komputerowy, czyli niszczenie, uszkodzenie, usuwanie lub modyfikacja na komputerowym nośniku informacji danych o szczególnym znaczeniu "dla obronności kraju, bezpieczeństwa w komunikacji, funkcjonowania administracji rządowej, innego organu państwowego lub administracji samorządowej albo zakłócenie lub uniemożliwienie automatycznego gromadzenia/przekazywania takich informacji." Kodeks karny przewiduje za tego typu przestępstwo od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Przypomnijmy, że przed Sasserem skapitulowały różne instytucje rządowe z całego świata, w tym nawet straż przybrzeżna Wielkiej Brytanii, zatem zarzut komputerowego sabotażu jest jak najbardziej zasadny.

Ponadto przepisy polskiego Kodeksu Karnego przewidują także inne kary za wymienione wyżej przestępstwa. Niszczenie, uszkodzenie, usuwanie lub modyfikacja informacji podlega karze grzywny, ograniczenia wolności, lub pozbawienia wolności do 2 lat. Należy jednak zauważyć, że jeśli czyn taki dotyczy danych zapisanych na komputerowym nośniku, kara wzrasta do 3 lat więzienia.

Jeśli ze zniszczeniem informacji łączy się wywołanie określonych szkód majątkowych - przestępcy grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Maksymalną karę 5 lat więzienia można także otrzymać za czyn zakłócający pracę sieci, natomiast za udostępnianie innym narzędzi pomocnych w popełnianiu przestępstw przeciwko bezpieczeństwu informacji - do 3 lat.

To tyle, jeśli chodzi o Kodeks Karny, ale co to w praktyce oznaczałoby dla oskarżonego? Maciej Kujawski z warszawskiej Prokuratury Okręgowej nie pozostawia wątpliwości - Sven Jaschan mógłby dostać w Polsce nawet maksymalny wymiar kary przewidziany za przestępstwa, jakich się dopuścił - czyli 8 lat pozbawienia wolności. Nie miałby w tym przypadku znaczenia fakt, że w momencie tworzenia wirusa i wpuszczenia go do Internetu był niepełnoletni (miał 17 lat) - polskie prawo wyznacza cezurę 17 lat jako granicę wiekową, od której młodociani przestępcy mogą podlegać karom o tej samej wysokości co dorośli. M. Kujawski zwraca jednak uwagę, że sąd, określając wymiar kary dla przestępcy młodocianego, kierowałby się także dążeniem do zapewnienia mu warunków do resocjalizacji. "Dlatego wyrok sądu niemieckiego, nawet z punktu widzenia polskiego prawa karnego, może być zasadny", tłumaczy przedstawiciel warszawskiej Prokuratury Okręgowej.