Reklamodamcy zainteresowani P2P
-
- Magdalena Górak,
- 16.11.2004, godz. 14:42
Sieci bezpośredniej wymiany plików cieszą się popularnością nie tylko wśród nastolatków. Reklamodawcy chętnie umieszczają w nich reklamy. I to powszechnie znanych marek.
Sieci, które umożliwiają nielegalne kopiowanie muzyki, jak eDonkey, Kazaa czy Gloster, są zasilane przez powszechnie szanowane firmy, jak brytyjski bank Nat West i First Direct, Vodafone czyli międzynarodowy operator telefonii komórkowej, O2 czyli niemiecki operator komórkowy, firma NTL, która oferuje usługi dostępowe, czy Renault. Sieciom trafiają się też tacy reklamodawcy jak John Kerry i prezydent George Bush, którzy umieścili swoje ogłoszenia w czasie wyborczej kampanii.
Gdy sprawa wypłynęła, pojawił się apel wystosowany przez szefa firmy Wippit legalnie sprzedającej muzykę w internecie, by bojkotować te marki. Z prośbą o zaprzestanie umieszczania tam reklam wystąpiło Brytyjskie Stowarzyszenie Przemysłu Muzycznego (BPI), przypominając reklamodacom, że prowadząc tam akcje marketingowe wspierają złodziei.
Grupa użytkowników sieci bezpośredniej wymiany plików jest jednak bardzo atrakcyjna, a ceny reklam niewysokie. Typową odpowiedź przedstawicieli firm reklamujących się w takich sieciach można streścić następująco: Nic im nie wiadomo o reklamach produktów w takich sieciach. To dom mediowy, z którego usług korzystają zakupił tam reklamę. I zazwyczaj, dbając o swoja renomę, wycofują reklamy.