Rebelianci dołączą do PBI?

  • Artur Małek,

Niewykluczone, że podmioty, które wyraziły chęć stworzenia konkurencyjnego do Megapanelu badania staną się częścią PBI. Czy zapowiedź powstania nowego standardu była tylko straszakiem na PBI?

Sporo ostatnio pisaliśmy o zmianach w Megapanelu, rebeliantach i konsultantach. Pewnie niektórzy mają już tematu serdecznie dość lub ewentualnie przestali łapać o co w tym wszystkim chodzi.

Wydaje się, że oto nadszedł przełomowy punkt w historii pt. "dwa standardy badań w jednej sieci". Jak się dowiedziałem, niektóre firmy z grupy rebeliantów przystąpiły do rozmów z PBI. Znalazły się one wśród 20. podmiotów chętnych do objęcia udziałów w spółce.

Chodzi tu o takie spółki "rebelianckie" jak GG Network, Redefine i Axel Springer. Jak to możliwe, że podmioty, które jeszcze niedawno twierdziły, że "PBI chce zachować władzę nad badaniem" i "niechętne jest jakikolwiek zmianom" teraz potencjalnie mogą stać się częścią tej spółki?

- Nasza inicjatywa powstała, aby stworzyć dobre badanie, czyli takie bez wad Megapanelu. Rozmowy z PBI się w ten cel wpisują - mówi Krzysztof Łada, dyrektor biura reklamy w GG Network S.A. Według Łady sukcesem inicjatywy "rebeliantów" nie musi być wcale stworzenie drugiego, konkurencyjnego do Megapanelu badania. Sukcesem może być też dogadanie się z PBI.

- "Chcemy mieć realny wpływ na formułę badania" - mówi Jacek Makowski, dyrektor biura reklamy prasy codziennej w Axel Springer. - "Rozmowy z PBI trwają i trudno powiedzieć, jak się potoczą. Póki co wymieniliśmy informacje wstępne."



"Konkrety padły, ale bez żadnych wiążących deklaracji - dodaje Łada.

Czy powstanie drugie badanie? Jak potwierdzają przedstawiciele rebeliantów, rozmowy z PBI nie opróźniają prac nad powstaniem nowego badania. - Jesteśmy na etapie rozmów ofertowych z firmami badawczymi. Jest duża wola konkurentów Gemiusa, żeby poprzez nasze badanie wejść na polski rynek. Zainteresowany jest oczywiście także Gemius. Niesłabnąca jest i determinacja z naszej strony - mówi Łada.

Jako że PBI chce zakończyć proces poszerzania spółki o nowe podmioty do końca czerwca, już wkrótce stanie się jasne, czy strony się dogadają. Dowiedziałem się nieoficjalnie, że przystąpieniem do PBI nie jest zainteresowana Nasza-Klasa, będąca jednym z inicjatorów powstania konkurencyjnego badania.

Jak oceniają eksperci, stworzenie kolejnego badania będzie miało negatywny wpływ na rozwój branży interaktywnej w Polsce. A przynajmniej przez jakiś czas, zanim za jednym z badań opowiedzą się reklamodawcy. - "Nie możemy patrzeć tylko na własne podwórko, bo żeby badanie było standardem na rynku, musi uwzględniać duża liczbę graczy, a duża część budżetów reklamowych przechodzi właśnie przez portale" - mówi Łada.

Co na to PBI?

Mamy dwie drogi: drugie badanie lub porozumienie i udział w PBI. Rebelianci nie podejmują się oceny, który z tych scenariuszy jest bardziej prawdopodobny. Zapewniają tylko, że zapowiedź konkurencyjnego badania, to nie jest karta przetargowa w rozmowach z PBI.

Nie zgada się z tym poglądem Radosław Kucko, członek rady badania w PBI z ramienia Interii. Co więcej, według niego, to dobrze, że powstała inicjatywa. - Ja bardzo cieszę się, że tak się dzieje. Już dawno mieliśmy w planach wprowadzenie zmian w Megapanelu, ale powstanie opozycji okazało się elementem motywującym.

Zatem czy rebelianci wejdą w skład PBI? - Od samego początku zakładaliśmy, że tak się skończy cała sprawa. Twierdzono, że można zrobić takie badanie mniejszym kosztem, a to nie jest prosta sprawa - mówi Kucko. Według niego wiele postulatów rebeliantów opierało się na braku wiedzy. - "Opozycja domagała się danych dziennych, ale to oznaczałoby, że w takim badaniu znajdzie się tylko siedem procent wszystkich polskich witryn. Wynika to z faktu, że aby witryna nieaudytowana znalazła się w badaniu, musi na nią wejść 45 panelistów w okresie miesiąca. O ile uzbieranie tylu użytkowników dla małej witryny jest wykonalne w miesiąc, to już nie koniecznie można zebrać taką publiczność w ciągu jednego dnia." Podobnie ma się sytuacja z pomiarem streamingu. - "Padały pomysły, żeby podpinać w witrynach kody mierzące oglądalność wideo czy radia, ale nie każda witryna jest na równym poziomie rozwoju technologicznego i nie na każdej zdałoby to egzamin. Dlatego właśnie chcemy sposób pomiaru streamingu maksymalnie uprościć" - mówi Kucko.



"To czy strony się dogadają, wcale nie jest przesądzone" - ocenia prosząca o anonimowość osoba ze środowiska rebeliantów - "Wiele podmiotów odpowiedziało na wezwanie PBI, ale inicjatywa robi swoje i jak w pokerze, w pewnym momencie podmioty te powiedzą sprawdzam. I wtedy PBI musi pokazać, że ich oferta jest poważna."

Już wkrótce dowiemy się czy do grona firm tworzących PBI wejdą inicjatorzy nowego badania i jak to wpłynie na losy konkurencyjnej inicjatywy.