Pozwy MPAA: nie od razu miły, nie od razu

Sąd w Kalifornii ostudził nieco zapał Amerykańskiego Stowarzyszenia Przemysłu Filmowego, ścigającego pozwami internetowych piratów w sieciach P2P. Orzekł on bowiem, iż studia filmowe złożyły pozwy w niewłaściwy sposób, a proces ich rozpatrywania przedłuży się.

Jak pisaliśmy już szerzej w ubiegłym tygodniu w artykule: "Kary dla filmowych piratów: od 30 do 150 tysięcy USD", pierwsza fala pozwów przeciwko użytkownikom sieci P2P, powędrowała od MPAA w imieniu największych wytwórni filmowych do sądu. Na wstępnym etapie nie są znane personalia oskarżonych - zostaną one ujawnione na wyraźną prośbę sądu przez dostawców usług internetowych.

Okazało się jednak, iż sędzia William Alsup z kalifornijskiego sądu uznał za bezpodstawne połączenie przez MPAA 12 osobnych pozwów w jeden wniosek i zapowiedział rozpatrywanie każdej ze spraw osobno. Oznacza to zatem wydłużenie procesu postępowania sądowego - w sprawie pierwszego przypadku została już skierowana prośba do Pacific Bell o ujawnienie personaliów osoby oskarżonej o nielegalną dystrybucję w sieciach P2P najnowszych produkcji filmowych.

Decyzja sądu została przyjęta z entuzjazmem przez przedstawicieli grupy Electronic Frontier Foundation, zajmującej się sprawami przestrzegania wolności obywatelskiej w Sieci, a zarazem jednego z najzagorzalszych krytyków postępowania wytwórni filmowych oraz muzycznych. Jak twierdzi Wendy Seltzer, jeden z prawników EFF, rozpatrywanie wszystkich pozwów jednocześnie, utrudniłoby skuteczną obronę oskarżonym użytkownikom.