Piraci chętniej kupują muzykę

Użytkownicy sieci P2P, którzy w ten sposób zaopatrują się w pliki audio, są bardziej skłonni do kupowania muzyki niż osoby, które nie pobierają MP3 z Internetu - dowodzą pracownicy BI Norwegian School of Management w opublikowanym właśnie raporcie.

Na potrzeby badania przeanalizowano zachowania i zwyczaje ok. 2 tysięcy norweskich internautów w wieku co najmniej 15 lat. Okazało się, że użytkownicy sieci bezpośredniej wymiany plików nie tylko chętniej wydawali pieniądze na muzykę (w internetowych sklepach), ale kwoty przeznaczane przez nich na ten cel były znacznie wyższe, niż w wypadku internautów omijających P2P.

Tymczasem polskie e-sklepy muzyczne sprzedające utwory w postaci MP3 wciąż walczą o większą klientelę. Mimo całkiem ciekawej oferty nie udaje im się zdobyć wielkiej popularności. Nie lubimy legalnej muzyki?

Branża nie dowierza

Wyniki badania nie przekonują przedstawicieli przemysłu fonograficznego. Rzecznik norweskiej filii koncernu EMI, cytowany przez serwis Arstechnica, stwierdził, że raport sprawia wrażenie, że pobieranie "darmowej" (nielegalnej) muzyki stymuluje sprzedaż, jednak w żaden sposób nie można tego stwierdzić z całą pewnością. Podkreślił przy tym, że spadku zysków branży fonograficznej przy jednoczesnym wzroście "konsumpcji" muzyki nie można wytłumaczyć niczym innym, niż przewagą pirackich źródeł muzyki nad legalnymi.

Przypomnijmy, iż wg ekspertów Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego w 2008 r. z Internetu pobrano ponad 40 miliardów nielicencjonowanych kopii plików muzycznych. Przemysł fonograficzny jest przytłoczony skalą piractwa - autoryzowane kopie utworów stanowiły w ubiegłym roku jedynie 5 % wszystkich nagrań pobranych z Internetu.

P2P bez wątpienia przyczynia się do niższych zysków EMI i innych wytwórni, ale nie jest jedynym winowajcą. Dlatego argumentacja przedstawiciela EMI jest tylko częściowo słuszna. Problem bowiem w tym, że obecnie największym powodzeniem wśród osób kupujących muzykę przez Internet cieszą się pojedyncze pliki, nie zaś całe, kompletne albumy. A to te ostatnie są głównym źródłem zysków producentów. Warto też pamiętać, że oddani fani danego wykonawcy często ściągają kopię najnowszej płyty na miesiąc przed premierą, by i tak nabyć potem legalną jej wersję np. w formie nośnika CD.

Kazus Zatoki Piratów

Niewątpliwym zwycięstwem przemysłu rozrywkowego w walce z piractwem jest wyrok w sprawie twórców i administratorów serwisu The Pirate Bay (jednego z najpopularniejszych trackerów plików torrent). Fredrik Neij, Gottfrid Svartholm Warg, Peter Sunde i Carl Lundström zostali przez sąd w Sztokholmie skazani na rok więzienia i grzywny. Wyrok wywołał burzę - w Sztokholmie doszło do demonstracji oburzonych internautów. Do Partii Piratów zgłosiło się kilka tysięcy nowych chętnych. Jednocześnie hakerzy zaatakowali stronę internetową IFPI. Efekty są też z drugiej strony - administratorzy witryn podobnych do Zatoki zamykają swoje strony w obawie przed policją. Wielu internautów mówi wprost - to wojna!