"Nie widziałem jeszcze podobnego wzrostu na polskim Facebooku"
-
- 06.09.2010, godz. 14:10
40 tysięcy zwolenników w jeden dzień to niezwykły sukces Henryki Krzywonos. Wydarzenie, które nasuwa sporo pytań. Z perspektywy sieci, pierwsze i najważniejsze brzmi: który fenomen jest większy? Gdańskiej motorniczej i działaczki, a może Facebooka, który po raz pierwszy tak jasno pokazał, jak silnie oddziałuje na Polaków.

Strona poparcia Henryki Krzywonos
"Ludziom młodym, wykształconym, mieszkającym w wielkich miastach, nie udzielającym się politycznie w żaden sposób, najwyraźniej mocno brakowało kogoś, kto wyartykułuje to, co mają na myśli. 40 000 ludzi na profilu pani Henryki w ciągu 24 godzin to wynik naprawdę imponujący, nie widziałem jeszcze podobnego wzrostu na polskim Facebooku - nawet najgłośniejsze wydarzenia polityczne ostatnich miesięcy zyskały znacznie mniejszy rozgłos".
Postanowiliśmy sprawdzić, jak obecnie wygląda sytuacja Henryki Krzywonos na Facebooku. Okazuje się, że liczba jej fanów nadal wzrasta choć już znacznie wolniej. Obecnie główny fanpage Henryki Krzywonos gromadzi wokół siebie 56 tys. zwolenników. Dodatkowo, stronę poparcia Henryki Krzywonos wspiera dziś 15 tys. osób, przy 11 000 z pierwszej facebookowej fali.
Facebook z jednej strony jest już dość powszechny i popularny, z drugiej jednak strony ciągle jest dość elitarny i skupia głównie młodych, wykształconych, znudzonych Naszą Klasą, mających europejskie aspiracje ludzi, mieszkających w wielkich miastach (połowa polskiego Facebooka to Warszawa). Wygląda na to, że społeczność internetowa, przynajmniej ta zgromadzona wokół tego serwisu społecznościowego, ma już dość politycznego awanturnictwa i chciałaby nadejścia normalności"
Nasza-klasa popularność zdobyła dzięki odnawiającym się szkolnym znajomościom. Czy Facebook wykorzysta w tym celu społeczne kontrowersje? Choć NK.pl nadal ma w Polsce więcej użytkowników, Facebook zdaje się dużo bardziej opiniotwórczy i żywy. Akcje, takie jak Krzyż i ruch poparcia Henryki Krzywonos wydają się bardziej realne niż walka ze Śledzikiem i (nie)znajomi bez przekonania oceniający swoje zdjęcia na piątki.