Microsoft pozwala atakować swoje witryny

Microsoft jest pierwszą dużą firmą, która obiecała, że nie będzie pozywała hakerów za ataki na jej online'owe serwisy. Pod warunkiem, oczywiście, że ataki będą miały na celu wykrycie istniejących luk, a nie zaszkodzenie samym serwerom.

Oświadczenie koncernu może oznaczać początek poważnej zmiany w kwestii podejścia do bezpieczeństwa w Sieci. Prawo większości krajów zezwala bowiem specjalistom na wyszukiwanie luk w oprogramowaniu, które zainstalowali na własnym komputerze, jednak wszelkie próby testowania zabezpieczeń witryn osób czy firm trzecich, są nielegalne i często surowo karane. Czasami dochodziło do tego, że osoba, która odkryła luki w zabezpieczeniach jakiegoś serwera i informowała o tym jego właściciela, stawała przed sądem.

Katie Mossouris, odpowiedzialna za strategie bezpieczeństwa w Microsofcie, zauważa jednak, że jeśli ktoś znajduje luki na firmowym serwerze i informuje o tym właściciela, to wyświadcza mu przysługę. I należą mu się "podziękowania, a nie wzywanie policji".

Microsoft nie ograniczy się jednak do obietnicy niepociągania tzw. etycznych hakerów do odpowiedzialności. Pani Mossouris proponuje, by do opracowywanego właśnie standardu ISO/IEC NP 29147 (ma on zostać opublikowany przed końcem 2010 roku), dodać odpowiednie zapisy chroniące hakerów, którzy o znalezionych lukach informują właściciela witryny czy serwisu internetowego.

Inicjatywę Microsoftu z radością powitali specjaliści. Alex Stamos, z firmy iSEC Partners, która specjalizuje się w testach penetracyjnych, stwierdził: "Specjaliści obawiają się znajdować luki w aplikacjach sieciowych, bo nigdy nie wiadomo, jak zareaguje firma, na której serwerach są one zainstalowane. To powoduje problemy, bo jedynymi ludźmi, którzy wyszukują te luki, są cyberprzestępcy".