Kto jest beneficjentem internetowych wzrostów?
- Dariusz Sokołowski,
- 01.12.2005
Do niedawna lwia część budżetów reklamowych online przechodziła przez brokerów (CR Media i ClickAd), w br. jednak obserwujemy budowę działów reklamy online w tradycyjnych agencjach. Ten proces może doprowadzić do marginalizacji brokerów.
Do niedawna lwia część budżetów reklamowych online przechodziła przez brokerów (CR Media i ClickAd), w br. jednak obserwujemy budowę działów reklamy online w tradycyjnych agencjach. Ten proces może doprowadzić do marginalizacji brokerów.
W 2006 r. może dokonać się zmiana układu na rynku e-reklamy.
W podsumowaniu wpływów reklamowych online za ub. rok, przygotowanym przez IAB, istotny udział ma 9 podmiotów, z których największy udział ma Onet (38,73%), a najmniejszy IDG Poland (1,62%). Rynek reklamy online bez barterów wart był około 90 milionów złotych, a internautów było ponad 8 milionów. Nie mamy jeszcze danych za rok 2005, ale szacuje się, że rynek rośnie dynamicznie i osiągnie na koniec 2005 wartość rzędu 120-140 milionów złotych. Tak duży wzrost powoduje wzrost zainteresowanie wydawców działaniami online i może znacząco zmienić układ sił rynkowych w nadchodzącym roku.
Dariusz Sokołowski, szef działu sprzedaży produktow online International Data Group SA
Ciekawe, jak zachowają się wydawcy. Obecnie nawet ci wielcy, jak Axel Springer czy Bauer, mają swoje witryny w sieciach i nie prowadzą własnych działań sprzedażowych (lub w stopniu minimalnym). Być może nie czują jeszcze takiej potrzeby ze względu na zbyt małe wpływy z tego kanału. Zaprzeczeniem takiej strategii jest Agora, od lat konsekwentnie budująca swój portal i rozwijająca strategię sprzedaży i marketingu online, mimo że wpływy w porównaniu z wpływami papierowego wydania Gazety Wyborczej są niewielkie. Władze koncernu zdają sobie sprawę ze znaczenia tego kanału w przyszłości.
Sądzę, że w najbliższym czasie znaczenie sieci reklamowych będzie malało. Wydawcy, którzy odczują wzrost wpływów online, będą chcieli budować własne działy sprzedaży i marketingu online. Najbardziej reklamowo obłożone strony odpłyną z sieci - będą same chciały sprzedawać powierzchnię, żeby mieć kontakt z reklamodawcą i kontrolę nad wpływami. Taki odpływ znacząco zmieni obraz rynku - sieci przyparte do muru zaczną ze sobą realnie konkurować. Być może powstaną specjalistyczne sieci wertykalne, pracujące dla konkretnych branż reklamowych, i taka specjalizacja będzie przyszłością dla sieci, które nie wygrają wyścigu o zasięg. Z punktu widzenia działów marketingu nadchodzą czasy znakomite - kampanie mogą być coraz bardziej wyrafinowane i coraz tańsze. Problemem stanie się jedynie wybranie najlepszej oferty, realizującej najpełniej naszą strategię marketingową.