Facebook debiutuje na giełdzie

Facebook debiutuje na giełdzie

Nabywcy instytucjonalni ostrożni

Akcje Facebooka za dobrą inwestycję uznali przede wszystkim ludzie poniżej 35. roku życia (59 proc.). Wobec oskarżeń o niedostateczną ochronę danych, braku dającego stałe i pewne przychody modelu biznesowego (przy jednoczesnych ogromnych wydatkach na utrzymanie infrastruktury technologicznej) Facebook zmaga się z ostrożnością ze strony funduszy inwestycyjnych i potencjalnych inwestorów instytucjonalnych.

Filippo Garbarino zawiadujący szwajcarskim Frontwave Capital Ltd. uważa, że wycena jest zdecydowanie przesadzona, a ci, którzy kupią teraz akcje Facebooka zasługują raczej na miano manipulatorów i spekulantów, a nie inwestorów. Jego głos nie jest odosobniony. Według sondy przeprowadzonej przez Bloomberga pośród 1253 inwestorów, analityków i obserwatorów rynku z całego świata, ponad 79 proc. uznało, że cena akcji jest dramatycznie zawyżona.

Najbardziej znanymi inwestorami, którzy zapowiedzieli, że nie zamierzają kupować akcji FacebookaWarren Buffet, obecny prezes Microsoftu, oraz jego partner biznesowy Charlie Munger. Ich zdaniem taki rozgłos towarzyszący ofercie oraz wysoka cena przekreślają opłacalność inwestycji.

Warren Buffet powiedział, że nie będzie kupował akcji w ofercie publicznej, przed debiutem na giełdzie. Za pięć czy dziesięć lat przekona się, czy tak wysoka cena akcji utrzyma się. Jednocześnie nie zamierza prognozować spadku ceny czy przewidywać krótkofalowej przyszłości.

Charlie Munger powiedział, że nie rozumie Facebooka i właśnie dlatego nie zamierza w niego inwestować. Jednocześnie nie popiera publikowania na swój temat wszystkich informacji, aby na zawsze zostały w Internecie.

Mobilne wyzwanie i przemijanie

Popularność Facebooka może okazać się przyczyną jego klęski. Już ponad 50 proc. użytkowników na świecie korzysta z portalu przede wszystkim za pośrednictwem jego wersji mobilnej oraz aplikacji na smartfony. Okrojona przede wszystkim z reklam wersja portalu, przynosi znacznie mniejsze przychody niż pełnowymiarowa, oglądana poprzez komputer.

Miedzy innymi z tego względu Mark Zuckerberg zapowiedział, że z uzyskanych pieniędzy zamierzają przede wszystkim poprawić swoją aplikację mobilną, by umożliwić lepszą monetyzację treści. Już w tej chwili prowadzone są testy linków sponsorowanych, mające określić jaki stosunek treści sponsorowanej do generowanej przez znajomych są w stanie znieść użytkownicy.

I właśnie to zalanie reklamami i zniechęcenie jest postrzegane jako podstawowy problem, z którym musi się zmierzyć Facebook. W ankiecie przeprowadzonej przez Associated Press 46 proc. respondentów uznało, że Facebook niedługo przeminie, tak jak przeminęły inne platformy takie jak MySpace, czy w Polsce grono.net. Około 43 proc. uważa, że będzie to biznes perspektywiczny, taki jak Google.

Właśnie Google jest wymieniane jako potencjalny zabójca Facebooka, gdyż portal Google+ jest postrzegany jako bardziej dopracowany technologicznie i oferujący lepsze możliwości niż Facebook. Brakuje mu tylko użytkowników, którzy zniechęceni Facebookiem, mogliby trafić właśnie do Google+.

Problemem może być także charyzmatyczny Zuck, jak go nazywają Amerykanie, prezes firmy. O ile 28-letni nonkonformista znany z trudnego charakteru (sportretowany w głośnym filmie "The Social Network") był dobrze postrzegany jako prezes firmy wymykającej się wszelkim kwalifikacjom, o tyle jako prezes najwyżej wycenianej spółki giełdowej budzi niepokój. Jedynie 18 proc. respondentów ocenia go jako dobrego i odpowiedzialnego prezesa. Czterdzieści procent uważało, że jest tylko częściowo przekonanych, że się do tego nadaje, zaś 20 proc. uważało, że jest do tego zupełnie nieprzygotowany.