e-rekieterzy aresztowani

Brytyjska i rosyjska policja 'rozpracowały' międzynarodowy gang, zajmujący się wymuszaniem haraczy od właścicieli internetowych serwisów bukmacherskich. Przestępcy utrzymywali sieć tzw. 'komputerów - zombie' (tzn. komputerów zainfekowanych przez konie trojańskie, umożliwiające zdalne kontrolowanie maszyn), które wykorzystywali do przeprowadzaniu ataków DoS na strony, których właściciele nie zapłacili haraczu.

Dochodzenie w tej sprawie prowadzą wspólnie Rosjanie i Brytyjczycy - na razie dokonano trzech zatrzymań. Aresztowano trzech mieszkańców Rosji (z Sankt Petersburga, Saratova oraz Stawropola), ale policja zapowiada, ze zatrzymań może być znacznie więcej. Policja przypuszcza, że gang był międzynarodowy - można więc spodziewać się, że aresztowania będą następowały nie tylko w Rosji.

Czym jest DoS?

Atak typu Denial of Service polega na wysłaniu do serwera-ofiary bardzo dużej liczby zapytań (np. kilku tysięcy odwołań do tej samej strony internetowej). Powoduje to przeciążenie i znaczne spowolnienie pracy atakowanego serwera - często atak taki prowadzi do jego zawieszenia. DoS z reguły przeprowadzany jest z wielu komputerów jednocześnie - idealnym narzędziem do jego przeprowadzenia jest więc np. sieć 'komputerów-zombie', czyli maszyn zainfekowanych przez konie trojański lub robaki, umożliwiające ich zdalne kontrolowanie (szerzej o tym zjawisku pisaliśmy w tekście "Zombie PC: zmora naszych czasów")

Wiadomo już, że przestępcy kontrolowali sieć zainfekowanych przez robaki lub konie trojańskie komputerów, które w każdej chwili mogły być wykorzystane do przeprowadzenia ataku Denial of Service na witrynę, której właściciel nie zgodził się na zapłacenie haraczu. Atak taki powoduje z reguły problemy z dostępem do serwisu lub nawet jego wyłączenie - dla właścicieli witryn bukmacherskich wszelkie przestoje w pracy powodują ogromne straty, dlatego też wielu z nich wolało zapłacić przestępcom.

Śledztwo w sprawie 'e-wymuszeń' rozpoczęło się w październiku 2003 r., kiedy to brytyjska firma Canbet Sports Bookmakers zgłosiła, że jest szantażowana przez przestępców, którzy grożą atakami na jej serwery. Wiadomo, że w śledztwo zaangażowani byli nie tylko policjanci brytyjscy i rosyjscy, ale także australijscy, kanadyjscy, estońscy i amerykańscy. 'Namierzenie' przestępców możliwe było m.in. dzięki prześledzeniu drogi, jaką przekazywane były haracze.

Władze na razie nie są w stanie oszacowań, jak wiele pieniędzy udało się przestępcom wymusić - wiadomo jednak, że chodzi o setki tysięcy dolarów. Nie wiadomo też dokładnie, ile serwisów bukmacherskich padło ofiarą e-rekieterów. Policjanci mówią, że kwoty, których przestępcy żądali w zamian za nie atakowanie serwisu, mogły się wahać od 10 do 40 tys. USD.