Złote domeny

Ta swoboda ma i drugą stronę. Trudno liczyć na ochronę domeny zawierającej nazwę gatunkową. Najlepszym tego przykładem może być wspomniana domena sex.com. Obecny posiadacz, Stephen Cohen, stał się jej właścicielem w okolicznościach bardziej przypominających film kryminalny niż biznes na dużą skalę, nawet uwzględniając specyfikę przemysłu erotycznego. Domenę sex.com wcześniej zarejestrował Gary Kremen, właściciel firmy Online Classifields, inwestującej w rejestrację domen. Kremen twierdzi, że Cohen ukradł mu domenę, nakłaniając Internic (administrującą domenami .com, .org i .net) do przerejestrowania posiadacza na podstawie sfałszowanego listu Online Classifields, w którym jakoby przekazano mu prawa do nazwy. Kremen pozwał zarówno Cohena, jak i Internic, któremu zarzucił nienależyte zabezpieczenie jego praw do nazwy. W tej drugiej sprawie zapadł już wyrok w pierwszej instancji.

Roszczenia Kremena wobec Internic zostały uznane za bezzasadne ze względu na brak jakichkolwiek podstaw ochrony prawnej. Nie tylko w USA nie sposób liczyć na ochronę domen zawierających nazwy gatunkowe. Nie spełniają one bowiem wymogów stawianych znakom towarowym, przede wszystkim nie mają wystarczającej zdolności wyróżniającej.

Znacznie bardziej złożone są relacje nazw domen do zarejestrowanych znaków towarowych. Największym problemem jest z jednej strony międzynarodowy zasięg domen najwyższego poziomu, z drugiej - terytorialny zakres ochrony prawa z rejestracji znaków towarowych. O ile dwie firmy działające w dwóch różnych krajach mogą z powodzeniem używać podobnych lub wręcz identycznych znaków towarowych (choć i tu może dojść do kolizji w przypadku międzynarodowego zasięgu działania, istnieją jednak sposoby ich rozstrzygania), o tyle z chwilą, gdy obie zapragną zarejestrować identycznie brzmiącą domenę, konflikt jest nieunikniony. Niestety, na razie stosowana jest zasada "kto pierwszy, ten lepszy", choć taka praktyka jest daleka od pożądanej.

Łączenie domeny z zarejestrowanym znakiem towarowym też wzbudza wątpliwości prawników. Adres internetowy wskazuje jedynie konkretny serwer. Tymczasem prawo z rejestracji znaku towarowego obejmuje tylko oznaczenie identyfikujące towar lub usługę, nie zaś "miejsce w Sieci". Jednocześnie cudzy znak towarowy lub nazwa użyta jako element URL odgrywają rolę podobną do tej, jaką mają "klasyczne" znaki towarowe, tym bardziej że internauci z reguły uznają treść URL za nazwę przedsiębiorstwa lub jego znak.