Zarobki w IT: miliony prezesów

Dyrektorzy i prezesi oddziałów dużych międzynarodowych firm informatycznych świetnie zarabiają, ale i tak nie zaliczają się do finansowej elity polskiego rynku IT. Menedżer kierujący organizacją zatrudniającą 1000 osób, generującą przychody w okolicach 1-2 mld zł może liczyć na zarobki roczne w przedziale 1,2-1,5 mln zł.

Miesięczna pensja w wysokości 100 tys. zł to pułap zarezerwowany dla elity dyrektorów generalnych polskich oddziałów. HP, IBM i Microsoft szczodrze wynagradzają menedżerów, ale ma to odzwierciedlenie w pozycji tych firm w rankingu liderów polskiego rynku IT. Spoza pierwszej 10. największych firm z raportu Computerworld TOP 200 na taką hojność stać nielicznych. W tym gronie za najlepszych pracodawców na rynku uchodzą Oracle Polska, przed SAP i Dellem.

Mowa oczywiście o pensji podstawowej. Realne roczne zarobki prezesów i dyrektorów generalnych są wyższe dzięki różnym dodatkom. Najbardziej oczywisty bonus to opcje menedżerskie. "W pewnym momencie mogłem kupować akcje warte 50-60 USD za kwotę dziesięciokrotnie niższą" - opowiada były dyrektor polskiego oddziału amerykańskiej firmy. Ostatecznie tej premii nie udało mu się zdyskontować, bo ceny akcji spółek IT poleciały na łeb na szyję i zamiast dziesięciokrotnej przebitki trzeba było zadowolić się podwójną.

Richard Kaluzynski z firmy Kaluzynski & Madeja, który specjalizuje się w rekrutacji wyższej kadry kierowniczej w sektorze technologicznym odmawia komentarza odnośnie poziomu zarobków. Potwierdza jednak, że w przeszłości dyrektorzy generalni mogli pomnożyć swoje zarobki dzięki opcjom. Wystarczy spojrzeć na fluktuację cen akcji na przestrzeni ostatnich 8 lat. Raczej nie dotyczy to ani HP, ani IBM, ale takich firm jak Microsoft, Sun, Cisco, Dell, które były głównymi beneficjantami boomu końca lat 90. "Nie sposób przewidzieć czy w najbliższej przyszłości opcje ponownie będą generować tak duże zyski jak w połowie lat 90." - mówi Richard Kaluzynski.

Błędem byłoby jednak sądzić, że opcje całkiem straciły na znaczeniu. Dyrektorom oddziałów HP i Dell, którzy w drugiej połowie 2005 r. przestali pełnić swoje funkcje, opłaca się wstrzymać decyzję o podjęciu pracy w nowej firmie do czasu, kiedy będą mogli zrealizować opcje warte co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Poza pensją i opcjami w skład wynagrodzenia prezesów wchodzi także premia za wyniki finansowe. Niejednokrotnie menedżer zmieniający pracę może liczyć na tzw. signing bonus, czyli premię za sam fakt podpisania umowy. Jej wysokość zależy wyłącznie od umiejętności negocjacyjnych menedżera, o którego zabiega nowy pracodawca. "Wszystko może być przedmiotem negocjacji. Jeśli chodzi o pieniądze, pole manewru jest zaskakująco duże" - mówi niedawno mianowany prezes. Ale nie chodzi tylko o pieniądze. Czasem życzeniem nowego prezesa jest prywatny kierowca lub SUV za 400 tys. zł, inni zażądają dwumiesięcznego urlopu. Sytuacja na rynku pracy dla kadry wyższego szczebla sprzyja nowo zatrudnianym. Ostatnio szefów polskich oddziałów szukali praktycznie wszyscy z czołówki IT poza IBM, Sun Microsystems i SAP. Ławka rezerwowych jest krótka, a brak migracji z innych branż do IT powoduje, że mamy do czynienia z rynkiem zatrudnianych, a nie zatrudniających.

Po co zmieniać?

Argument finansowy nigdy nie pojawia się w oficjalnych komunikatach towarzyszących odejściu starych i zatrudnianiu nowych prezesów. "Jestem zdania, że jak ktoś nie potrafi zatroszczyć się o siebie, to nie będzie też potrafił troszczyć się o biznes" - powiedział niedawno w udzielonym nam wywiadzie Tomasz Bochenek, który z polskiego biura Microsoftu przeniósł się do struktur europejskich korporacji. Tego punktu widzenia nie kryją w nieoficjalnych rozmowach jego dyrektorzy innych firm. "Poważnie rozważałbym tylko oferty, które dają mi minimum 150 tys. euro rocznie więcej niż mam obecnie" - deklaruje inny szef oddziału amerykańskiego koncernu.

Jest oczywiste, że w tle każdej dobrowolnej zmiany jest podwyżka albo przynajmniej realna szansa na jej uzyskanie. Przeprowadzka do centrali europejskiej nie zawsze musi oznaczać automatycznie skok o zero czy dwa na kwocie miesięcznych przelewów, ale otwiera drzwi do istotnie wyższych premii w akcjach i innych bonusów.

Dyrektorzy oddziałów zagranicznych koncernów zarabiają świetnie, ale i tak nie są w czołówce menedżerów polskiego rynku IT. Wyłączywszy Ryszarda Krauze z Prokomu czy Janusza Filipiaka z Comarchu, którzy są właścicielami firm na czele których stoją, elitę tworzą zarządzający krajowymi spółkami giełdowymi. Członkowie zarządu Softbanku wchodzącego w skład Grupy Prokom na głowę biją szefów IBM, HP, Microsoftu z rocznymi pensjami w okolicach 4 mln zł. Dariusz Chwiejczak z Cisco porzucił renomowaną zachodnią korporację dla giełdowego ComputerLandu, gdzie będzie wiceprezesem. Jeśli uda mu się sprawić, że zamrożony od lat kurs akcji drgnie w górę, czeka go premia, jakiej nie zapłaciłaby żadna korporacja.

Krezusi z korporacji

Szefowie polskich oddziałów dużych zagranicznych korporacji IT mogą liczyć na pokaźne pensje w wysokości 200-500 tys. euro rocznie. Ich wysokość zależy oczywiście od zdolności negocjacyjnych dyrektora generalnego, ale przede wszystkim od pozycji firmy i zadań postawionych przed menedżerem. Na ogół najwięcej zarabiają ci, którzy sami muszą kreować sprzedaż. Siłą rzeczy lepiej wynagradzani są szefowie takich firm, jak Oracle, SAP, IBM, czy HP, niż szefowie firm oferujących sprzęt (Cisco, Intel), który w często niesłusznej opinii korporacji "sprzedaje się sam".

Nie ma powodów do narzekań

Stanowisko menedżerskie, na którym zarabia się poniżej 20 tys. zł miesięcznie (brutto) jest traktowane jako kiepsko płatne. Zgodnie z tą zasadą także szefowie polskich oddziałów mniejszych firm informatycznych nie mogą narzekać na pensje.

Dyrektor małego oddziału międzynarodowej korporacji produkującej oprogramowanie, prowadzącej niewielkie operacje na polskim rynku, może liczyć na pensję od 20 tys. zł wzwyż (czyli 240 tys. zł rocznie). Na podobne pieniądze może liczyć szef kilkuosobowego zespołu outsourcingowego w dużej międzynarodowej firmie. Dyrektor samodzielnej polskiej firmy IT należącej do międzynarodowej korporacji produkującej aplikacje biznesowe zarabia ponad 30 tys. zł miesięcznie (360 tys. zł rocznie).

O pensjach szefów firm pisaliśmy także w materiale "Wyżyć z IT"

***

W najnowszym raporcie Computerworld - Płace w IT - przedstawiamy tabele wynagrodzeń dla specjalistów z branży informatycznej.