Z Areny przed sąd

Ale inwestorzy, którzy odwiedzali biura maklerskie, erraty do prospektu emisyjnego nigdy nie ujrzeli. "Zastanawia nas, dlaczego nasi konkurenci wysyłają takie listy w trakcie emisji, gdy sprawa jest już zamknięta" - pytał Rafał Plutecki. "Chodziło nam przede wszystkim o rzetelność. Nie musieliśmy stosować takich wybiegów, by pokazać liczbę stałych użytkowników. Tym bardziej dziwi fakt, że już po naszej interwencji i sprostowaniu danych przez Arenę, nie zostały one zmienione na ich stronach internetowych" - podkreślał Mariusz Kuziak, rzecznik prasowy Interii. "Jak można zmieniać dane w prospekcie w trakcie emisji? Jedyne, co mogliśmy zrobić, to sprostować pomyłkę, i tak uczyniliśmy" - ripostował Rafał Plutecki.

Ta dyskusja mogłaby się ciągnąć bez końca, ale temat ucichł równie nagle, jak się pojawił. Trzeba było bowiem odeprzeć inny atak. Również w trakcie emisji Beskidzki Dom Maklerski w wydanej rekomendacji odradzał kupowanie walorów Areny po 4,2 zł, uznając je za drogie. Riposta Areny tym razem też była szybka. Przedstawiciele spółki przypomnieli, że to właśnie BDM oferował akcje konkurencyjnej Hogi, które wycenił 5,5 zł, a które Hoga sprzedawała o złotówkę taniej. Rafał Plutecki przypomniał także, że BDM posiada akcje na WZA Prokomu, który z kolei kontroluje konkurencyjny wobec Areny portal Wirtualną Polskę. Podkreślał też inny przykład stronniczości BDM: analitycy domu nie poprosili zarządu Areny o prezentację spółki, lecz napisali w raporcie, że nie mają wystarczających danych na temat portalu.

Do trzech razy sztuka - mówi przysłowie. Arena - trzeci portal, który zdecydował się na publiczną emisję akcji - nie będzie trzecim portalem notowanym na giełdzie. Nie przetrzymał trzeciej "niespodzianki". 10 czerwca nowy prezes Tel-Energo Jerzy Urbanowicz w liście przesłanym do prasy poinformował, że umowa w sprawie uruchomienia działalności przez E-connections jest dla jego spółki niekorzystna i w takiej formie nie widzi możliwości dalszej współpracy. To był gwóźdź do trumny emisji Areny. Dzień później z zamiaru objęcia akcji wycofali się inwestorzy instytucjonalni i emisja nie doszła do skutku. "Wysyłając ten list, działaliśmy w interesie Skarbu Państwa" - tłumaczył później rzecznik Tel-Energo Robert Terentiew.

Lecz co miał na myśli nie wyjaśnił. W Arenie natomiast zaczęły się zmiany kadrowe. Z funkcji członka zarządu zrezygnował Paweł Chodnicki, pozostając dyrektorem finansowym i przyjmując funkcję prokurenta spółki. Z zarządu odszedł również Leszek Maciusowicz, ale nadal jest związany z CentralEuropa. W ich ślady poszedł Rafał Plutecki, który został wiceprzewodniczącym rady nadzorczej. Nowym-starym prezesem Areny został Leszek Bogdanowicz. Kolejnym posunięciem portalu była decyzja o wycofaniu akcji spółki z publicznego obrotu. Z firmy docierały informacje o możliwych zwolnieniach pracowników. Błędem Areny było to, że współdziałając z firmą uzależnioną od politycznych nacisków, zarząd przedstawiał E-connections jako swój pomysł na biznes. Gdyby mówił, że E-connections mogłaby być konkurencją dla TP SA, Tel-Energo nie wypadałoby się z projektu wycofać. Pozostał tylko pomysł na potrzebną na rynku usługę.

Arena szuka teraz partnera strategicznego. Tel-Energo natomiast pozwała do sądu. Arena domaga się od operatora prawie 70,5 mln zł odszkodowania, 500 tys. zł dla Fundacji Pomocy Matematykom i Informatykom Niesprawnym Ruchowo oraz opublikowania w dzienniku Rzeczpospolita ubolewania z tytułu wypowiedzi prezesa Jerzego Urbanowicza, a także przeprosin inwestorów za brak możliwości objęcia akcji portalu. Arena wnosi ponadto o zabezpieczenie roszczenia na posiadanych przez Tel-Energo akcjach Polkomtela (operator Plus GSM) i Niezależnego Operatora Międzystrefowego (NOM), tłumacząc to pojawiającymi się informacjami o możliwości sprzedaży tych walorów innym podmiotom.