Wyrwani z marazmu

To nie był najlepszy tydzień dla spółek z branży IT notowanych na naszym parkiecie. Przez pierwszą część tygodnia ceny coraz szybciej osuwały się w dół i dopiero w czwartek nadeszło upragnione ocieplenie nastrojów. Nie wystarczyło to jednak, by odrobić straty i większość spółek technologicznych zakończyła tydzień na niewielkim minusie.

To nie był najlepszy tydzień dla spółek z branży IT notowanych na naszym parkiecie. Przez pierwszą część tygodnia ceny coraz szybciej osuwały się w dół i dopiero w czwartek nadeszło upragnione ocieplenie nastrojów. Nie wystarczyło to jednak, by odrobić straty i większość spółek technologicznych zakończyła tydzień na niewielkim minusie.

Miniony tydzień na parkietach światowych przyniósł inwestorom huśtawkę nastrojów, wynikającą z wyczekiwania na wyraźny sygnał do kupowania lub sprzedawania akcji. Względny spokój wynikał głównie z zachowania inwestorów amerykańskich. Ponieważ posiedzenie zarządu amerykańskiego #Fed#, na którym może nastąpić kolejna obniżka stóp procentowych, przewidywane jest dopiero na 15 maja, inwestorzy w USA nie wykonywali zbyt gwałtownych ruchów, czekając na to, co postanowi amerykański bank centralny.

Ich niezdecydowanie najlepiej obrazują niewielkie wahania indeksu Nasdaq, który co prawda przez większą część tygodnia spadał i tylko we wtorek zyskał na wartości, ale straty nie były dotkliwe i w skali tygodnia nie przekroczyły 3%. Największy wpływ na nie miały słabe wyniki ogłoszone przez #Cisco Systems# oraz niekorzystne dane na temat bezrobocia. Ale mijający tydzień to tylko przedbiegi - wszyscy czekają na najistotniejszą informację: czy Alan Greenspan, szef Rezerwy Federalnej, po raz piąty w tym roku obniży stopy procentowe.

U nas w minionym tygodniu było nieco bardziej nerwowo niż w USA i na największych giełdach europejskuch. Przez pierwsze trzy sesje kursy spadały, i to z dnia na dzień coraz szybciej. Łącznie od poniedziałku do środy TechWIG stracił na wartości prawie 6,5%.

O coraz bardziej minorowych nastrojach najlepiej świadczy fakt, że główny indeks warszawskiej giełdy WIG 20 przez dwie sesje znajdował się poniżej bariery 1,4 tys. pkt, która - zdaniem optymistów - miała zahamować spadki. Na szczęście w drugiej części tygodnia powrócił powyżej tego poziomu, co uspokoiło analityków, wieszczących wcześniej kolejną falę bessy.

Jednak w pierwszej części tygodnia mało kto wierzył w to, że zła karta się odwróci. Najbardziej niepokojący był fakt, że spadki kursów nie wynikały z jakichś negatywnych informacji z otoczenia naszej giełdy. Na rynku po prostu nie było popytu, który mógłby pociągnąć kursy w górę. Większość inwestorów grała bardzo zachowawczo, wyczekując na koniec rynkowego marazmu i ograniczając zakupy do minimum. Nastrojów nie poprawiały też słabe wyniki finansowe największych spółek za pierwszy kwartał, ani nawet umiarkowanie pozytywne informacje z giełd światowych, gdzie co prawda nie panowała euforia, ale nastroje nie były złe.