Wypędzony z komórki

Jan Łuczak miał m.in. zachęcać zagranicznych operatorów telekomunikacyjnych, którzy chcieli wziąć udział w przetargu na UMTS, do założenia konsorcjum z firmą Raiffeisen Investment. Jej prezes Janusz Lazarowicz to dobry znajomy i partner w interesach Jana Łuczaka. Raiffeisen Investment kupił 90% udziałów w firmie Synte Applied Science (SAS) ze Świdnicy, której prezesem do września ub.r. był Jan Łuczak, a właścicielką jego żona. Nominalna wartość udziałów przejętych w październiku 2000 r. przez Austriaków wynosiła 3,6 mln zł. Warto pamiętać, że wśród pogłosek rozpowszechnianych lawinowo w trakcie przetargu na UMTS pojawiła się informacja, jakoby KGHM rozważał sprzedaż pakietu akcji Polkomtela i przystąpienie do grupy Raiffeisen Investment/Szeptel. Newsy tego typu pogłębiały jedynie dezorientację inwestorów zagranicznych, którzy nie nadążali za zmieniającymi się jak w kalejdoskopie warunkami rywalizacji, dotyczącymi zwłaszcza ceny i liczby koncesji. Na rynku coraz częściej mówiło się o możliwości zaskarżenia wadliwie przygotowanego i prowadzonego przetargu przez którąś z firm. Ostatecznie po przeanalizowaniu wszystkich czynników koncerny telekomunikacyjne stwierdziły, że perspektywy zrobienia biznesu w Polsce nie są tak różowe, jak początkowo można było sądzić.

W rezultacie oferty złożyli jedynie krajowi operatorzy GSM. Po unieważnieniu konkursu, które nastąpiło kilka dni później, minister Tomasz Szyszko rozszerzył dotychczasowe koncesje Centertelowi, Erze i Plusowi na dogodnych warunkach. Opłaty koncesyjne zostały rozłożone na 18 lat, co - wg poprzedniego szefa resortu łączności Macieja Srebro - oznacza, iż wyniosą one realnie nie 650, lecz 400-450 mln euro. Będzie to znacznie mniejszy ciężar finansowy dla takich firm, jak Elektrim czy KGHM, które są udziałowcami "komórek".

Według naszych informacji, na kilka tygodni przed fiaskiem przetargu na UMTS, kiedy jeszcze wydawało się, że któryś z wielkich koncernów światowych zdecyduje się złożyć ofertę, Jan Łuczak spotykał się z udziałowcami operatorów GSM i rozmawiał na temat przejścia z Ministerstwa Łączności na kierownicze stanowisko w telekomunikacji.

Źródło zbliżone do rady nadzorczej KGHM zapewnia, że w poufnych protokołach z posiedzenia "starej" rady (sprzed zmiany jej składu przez ministra skarbu pod koniec ub.r.), kierowanej przez Jerzego Zdrzałkę, znajduje się zapis o planie wprowadzenia Jana Łuczaka do zarządu Polskiej Miedzi na stanowisko wiceprezesa odpowiedzialnego za telekomunikację.

Sam zainteresowany zapewnia, że nigdy o tym nie słyszał. Faktem jest, że kilka tygodni przed upływem terminu składania ofert w przetargu na UMTS prezes KGHM Marian Krzemiński zaoferował Janowi Łuczakowi funkcję szefa Telefonii Lokalnej (Dialog). "To było chyba podczas dyskusji o rynku telekomunikacyjnym. Zgodziłem się przyjąć tę propozycję" - potwierdził w rozmowie z Internet Standard były doradca ministra łączności. Z naszych informacji wynika, że propozycja złożona przez prezesa KGHM Janowi Łuczakowi przewidywała 30 tys. zł pensji i opcję menedżerską na akcje Dialogu wartości ok. 5-8 mln USD. Prokuratura zbada teraz, czy nie była to próba wręczenia korzyści materialnej funkcjonariuszowi publicznemu.

W czasie doradzania w resorcie łączności Jan Łuczak przyjmował osoby zainteresowane przetargiem UMTS w wynajętym apartamencie prezydenckim w warszawskim hotelu Sheraton. W pokoju nr 416, w którym nocleg kosztuje 700 USD, Jan Łuczak mieszkał dłuższy czas. Koszty jego pobytu szacuje się na ok. 120 tys. zł. Były doradca ministra zapewniał, że za hotel płaciła należąca do jego żony firma SAS.