Wirusy na komórki: nie jest aż tak źle?

Zgodnie z niektórymi przewidywaniami, w ostatnim czasie lawinowo miała wzrosnąć ilość "szkodliwego oprogramowania" dla urządzeń mobilnych. Tymczasem według WDSGlobal, firmy zajmującej się obsługą telefonicznych linii serwisowych, liczba pytań klientów, dotyczących wirusów zarażających komórki, jest bardzo nikła.

WDSGlobal współpracuje z takimi gigantami, jak Nokia, T-Mobile czy HP - w każdym miesiącu firma pomaga ponad 100 tys. użytkowników. W czasie pierwszego kwartału 2005 roku spośród 275 000 udzielonych porad, zaledwie 10 odnosiło się do wirusów.

Największa ilość rozmów - bo aż 40% - dotyczy zwykle prawidłowej konfiguracji usług udostępnianych przez telefon. Drugie tyle związane jest z różnymi aspektami łączenia komórki z komputerem osobistym. Ze względu na niewielką ilość pytań, wirusy w ogóle nie mieszczą się w tej statystyce.

Zdaniem Douga Overtona z WDSGlobal, alarmujące raporty dotyczące szkodliwego oprogramowania pisanego z myślą o urządzeniach mobilnych, tworzone są przede wszystkim przez firmy chcące nakręcić sprzedaż oprogramowania antywirusowego własnej produkcji. Jego zdaniem rzeczywistość jest inna: na wolności znajduje się zaledwie kilka wirusów, a poziom ich szkodliwości jest raczej niewielki.