W ostatniej chwili

Ponad rok po Stanach Zjednoczonych, ale niemalże zgodnie z rządowymi planami ustawa o podpisie elektronicznym została przyjęta przez Sejm. Dzięki temu już niedługo, aby złożyć dokumenty w urzędzie nie trzeba będzie wychodzić z domu.

W ubiegły piątek posłowie zdecydowaną większością głosów przyjęli ustawę o podpisie elektronicznym. Tym samym waga podpisu odręcznego, składanego pod papierowym dokumentem, oraz podpisu elektronicznego pod wirtualnym dokumentem zostały zrównane. Zgodnie z ustawą sygnowanie dokumentu podpisem elektronicznym będzie wywoływało takie same skutki prawne jak tradycyjny podpis i jednoznacznie będzie określał tożsamość osoby podpisującej. Będą mogły się nim posługiwać zarówno osoby fizyczne, jak i prawne.

Ustawa przewiduje, że aby dostać podpis elektroniczny, trzeba będzie zgłosić się do jednej z firm świadczących usługi certyfikujące, nad którymi nadzór

sprawowało będzie Ministerstwo Gospodarki. Natomiast w sektorze bankowym certyfikacji dokonywała będzie firma kontrolowana przez Narodowy Bank Polski.

To właśnie bankowcy bodaj najbardziej wyczekiwali podpisu elektronicznego. Umożliwi im oferowanie szeregu usług dotąd niedostępnych w większości banków, jak składanie wniosków kredytowych bez konieczności odwiedzania oddziału. Zwiększy również bezpieczeństwo transakcji dokonywanych w Internecie. W niedalekiej przyszłości, jeżeli ziszczą się zapowiedzi posłów, wykorzystując podpis elektroniczny będzie można bez wychodzenia z domu załatwiać sprawy, który do tej pory wymagają czasem godzin w urzędach. W planach jest też umożliwienie rozliczania się z fiskusem przez Internet oraz możliwość brania udziału w głosowaniach parlamentarnych, czy prezydenckich.

A wszystko dzięki zbiorowi liczb w niczym nie przypominających klasycznego podpisu. Jednak dzięki firmom certyfikującym, które poświadczą naszą tożsamość, poczynania w Internecie nabiorą większego znaczenia. Wprawdzie amerykański prezydent podobną ustawę podpisał przed ponad rokiem, to w Europie dołączyliśmy do, jak na razie, dość wąskiego grona krajów, które wprowadziły podpis elektroniczny. Przyznać trzeba, że nasi południowi sąsiedzi zrobili to wcześniej od nas.

Prace nad ustawą zapoczątkowano jeszcze w połowie1999 r., gdy do tworzenia ustawy zabrał się rządowy zespół pod kierunkiem Wojciecha Katnera, wiceministra gospodarki. Mówiono wtedy, że ustawa o podpisie elektronicznym zostanie skierowana do Sejmu w jak najszybszy terminie, aby uchwalenie ustawy mogło mieć miejsce jeszcze w 2000 r. Jednak w połowie ubiegłego roku parlamentarzyści wciąż czekali na rządowy projekt ustawy i usłyszeć można było opinie, że nie wiadomo kiedy uda się wprowadzić podpis elektroniczny. Podczas odbywającego się w Mikołajkach ubiegłorocznego Forum Gospodarczego posłanka Grażyna Staniszewska stwierdziła nawet, że Sejm obecnej kadencji może nie zdążyć zająć się ustawą. Wskazywała, że zostało już niewiele czasu do pojawienia się w Sejmie projektu budżetu na rok 2001. Wiadomo, że wówczas parlamentarzyści przez kilka miesięcy nie zajmują się niemalże niczym innym. Po budżecie posłowie będą musieli uporać się z wyborem nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego. Następnie rozpocznie się kampania wyborcza do Sejmu i nikt nie będzie zajmował się podpisem elektronicznym. "Z własnego doświadczenia - posła więcej niż jednej kadencji - wiem, że po wyborach potrzeba minimum roku, aby parlament w nowym składzie podjął prace legislacyjne" - mówiła wtedy Grażyna Staniszewska.

Jednak jak widać posłowie znaleźli czas i zdążyli przyjąć ustawę przed wyborami parlamentarnymi. Ustawę czeka jeszcze droga legislacyjna przez Senat, znowu przez Sejm i kancelarię prezydenta.