Venture capital z wartością dodaną

Wzorcowy obraz rozwoju przedsiębiorstwa jest następujący. W jego uruchomieniu pomaga inkubator. Kiedy firma dojdzie do etapu rozwoju i ekspansji, wtedy wkracza fundusz venture capital, który następnie sprzedaje swoje udziały funduszowi private equity, czyli funduszowi inwestującemu w firmy już działające na rynku od dłuższego czasu. Fundusz private equity zbywa je inwestorowi strategicznemu w drodze publicznej emisji akcji. Nie oznacza to oczywiście, że akcji na giełdzie nie mogą sprzedawać fundusze venture capital.

Niestety, program rozwoju firm przy pomocy funduszy inwestycyjnych jest w Polsce nie dopracowany. Na rynku pojawiły się zaledwie trzy inkubatory. Co prawda lepiej funkcjonują fundusze private equity, ale to nie pomoże start-upom.

Do kogo na początek?

Na początku roku głośno było o Internet Investment Fund - spółce założonej przez byłego wiceprezesa ComArchu Rafała Stycznia i jego kolegów, Janusza Homę i Rona Sharona. Zgodnie z przedstawioną strategią IIF zamierza działać nie tylko w Polsce, ale również w Czechach, na Słowacji i Węgrzech. Oprócz pomocy technologicznej i finansowej planuje wdrażanie własnych inicjatyw.

Na początku działalności fundusz zaprezentował oprogramowanie, umożliwiające regulowanie wszystkich płatności przez Internet, oraz technologię, dzięki której można projektować i optymalizować systemy internetowe. Nowy serwis - ifirma.pl skierowany jest do osób prowadzących działalność gospodarczą na podstawie księgi przychodów i rozchodów oraz będących płatnikami podatku VAT.

Jednym z ostatnich posunięć IIF było objęcie mniejszościowego pakietu akcji w firmie pod nazwą eCenter, którego głównym udziałowcem jest Elektrim.

Inkubatorem, który może pochwalić się konkretnymi wynikami, jest E-inkub@tor, utworzony przez takich potentatów, jak Cisco Systems, Sun Microsystems, Oracle i DNS. Współpracuje z nim m.in. Onet.pl. Zasada jego działania jest prosta. Chętni do skorzystania z jego usług muszą przekonać kierownictwo inkubatora do swojego projektu i zainwestować 4 tys. zł. (E-inkubator nie oferuje bowiem środków finansowych.) Mogą oni wtedy liczyć na uzyskanie pomocy w postaci sprzętu komputerowego Suna, oprogramowania Oracle'a, a także szkolenia i serwis. E-inkubator nie chce obejmować udziałów w firmach, którym pomaga. Pomoc kończy się po ok. trzech miesiącach, w momencie gdy do podmiotu zostaje wprowadzony inwestor strategiczny lub fundusz venture capital. E-inkubator ułatwia kontakt z takimi funduszami. Inicjatywą zainteresowały się już DBG (fundusz Deutsche Banku) czy IFC Capitals.