Tydzień z IS

Hank Barry potwierdził na forum w Davos, że Napster niedługo zacznie pobierać opłaty od swoich użytkowników. Tym samym serwis ostatecznie rozstaje się ze swoją romantyczno-buntowniczą legendą, którą internauci przypisali mu nieco na wyrost.

O tym, że Napster musi zmienić swoją politykę mówiło się już kilka miesięcy temu, kiedy na wniosek koncernów muzycznych sąd nakazał mu uniemożliwienie nielegalnego ściągania plików muzycznych, kiedy okazało się, że „siostrzany” serwis My.MP3 musi zapłacić firmom fonograficznym 130 mln USD i kiedy wreszcie pojawiły się doniesienia o poważnych inwestorach, zainteresowanych serwisem tkwiącym , w beznadziejnym , wydawałoby się , procesie. Pod koniec zeszłego roku okazało się, że tajemniczym inwestorem jest nie mniej ni więcej tylko koncern wydawniczy Bertelsmanna. Paradoksalnie jest to właściciel wytwórni BMG, w interesie której RIAA bezpardonowo walczyło z Napsterem.

Już w tym momencie należało uznać, że Hank Barry zaczyna się wycofywać z barykady. Bertelsmann jest zbyt wielką i poważną firmą, aby wiązać się z „janosikowym”, na poły pirackim serwisem (choć należy pamiętać, że sam Napster nigdy nie był oskarżany o piractwo, ale o jego ułatwianie). Już wtedy musiały zapaść ustalenia, że Napster w ten czy inny sposób podzieli się zyskami, które pośrednio czerpie z wytworów przemysłu muzycznego. Koncerny nagraniowe nie mogły ścierpieć wielomilionowego interesu prosperującego ich kosztem, z którego nie tylko nie miały zysków, ale który w dodatku przysparzał im strat, obniżając popyt na tradycyjne nośniki nagrań. Same koncerny zaś nie wypracowały do tej pory sensownego ekonomicznie sposobu dystrybucji muzyki w Internecie mimo iż różnorakie próby prowadzą od lat.

Co wart jest interes pod nazwą MP3 pokazuje historia witryny My.MP3 której akcje na giełdzie warte były swego czasu 7 mld USD. W zeszłym roku rynek dystrybucji muzyki przez Internet Forrester Research oceniał na 1 mld USD a do 2005 r. ma osiągnąć wartość 5 mld USD.

„Czego nie można zmienić, należy polubić” - uznał jako pierwszy Napster i odważnie zaangażował się, we wciąż cokolwiek podejrzany interes, nie aby zniszczyć, ale aby oswoić Napstera. Na razie mówi się o wspólnych inwestycjach w technologię MP3, o wykorzystaniu jej w innych dziedzinach internetowego biznesu, ale nie ma się co oszukiwać: celem Bertelsmanna jest muzyczny rynek w Internecie. W tym celu koncern rozpoczął, bezskuteczne na razie , starania o wycofanie przez RIAA pozwów przeciw Napsterowi, obiecując, że witryna się ucywilizuje i odda przemysłowi muzycznemu, to co mu się należy. Można podejrzewać, że ten ostatni uznał już, iż Napster przestał być groźny i nie tyle rozważa czy zakończyć tę wojnę, tylko za ile to zrobić. Hank Barry proponował kwotę 500 mln USD rocznie. Być może konkurencja niechętnie patrzy na „przewodnią rolę” Bertelsmanna w całej sprawie, obawiając się, że spije on całą śmietankę. Zresztą słusznie mu się to należy za odważną decyzję.

Hank Barry, który prowadził zawsze poważny wielomilionowy interes, i którego trudno uznać za buntownika, musiał stwierdzić, że przeciwnicy są zbyt potężni i mają zbyt potężnego sojusznika (amerykański system sprawiedliwości z jego uczuleniem na punkcie praw autorskich , podczas gdy on ma za sobą tylko internetową „opinię publiczną”, której najbardziej zajadła część nie jest zbyt wpływowa a pozostałej jest wszystko jedno. Tak jak jest przyzwyczajona do płacenia za płyty kompaktowe w sklepach muzycznych, tak przyzwyczai się do płacenia za pliki MP3 ściągane z Internetu.

Hank Barry wyraził nadzieję, że dotychczasowi użytkownicy Napstera nie odwrócą się od serwisu kiedy zostaną wprowadzone opłaty. No cóż, część z nich na pewno. Na przykład ci, którzy demolowali w czasie forum Genewę, wiadomo bowiem, że wśród anarchistów, „zielonych”, antyglobalistów i innych takich organizacji Internet jest normalnym narzędziem „pracy” i na pewno niejeden z aktywistów miał na swoim komputerze zainstalowanego Napstera i ściągał sobie Sex Pistols i The Clash. Dla nich musi być w pewnej mierze symboliczne, „że ten cholerny Barry zaprzedał się tym cholernym kapitalistom w tym cholernym Davos”. Pozostali użytkownicy Napstera sprawdzą tylko ile kosztuje abonament, co się im w zamian oferuje i czy można płacić kartą kredytową.