Triumf komiwojażera

Bohater "Śmierci komiwojażera" udaje przed rodziną człowieka sukcesu. W rzeczywistości jego życie, będące pasmem upokorzeń, wypełnia ciężka praca, nie przynosząca ani pieniędzy, ani satysfakcji. Łatwe kariery i duże pieniądze szybko zarabiane w Dolinie Krzemowej niewątpliwie stałyby się obiektem jego zazdrości.

Bohater "Śmierci komiwojażera" udaje przed rodziną człowieka sukcesu. W rzeczywistości jego życie, będące pasmem upokorzeń, wypełnia ciężka praca, nie przynosząca ani pieniędzy, ani satysfakcji. Łatwe kariery i duże pieniądze szybko zarabiane w Dolinie Krzemowej niewątpliwie stałyby się obiektem jego zazdrości.

Jednak białe kołnierzyki nie mogą już dziś czuć się bezpiecznie, dyplom prestiżowej uczelni przestał bowiem chronić przed zwolnieniami grupowymi. Jeszcze w połowie lat 90. wyższe wykształcenie, które w USA ma 34% społeczeństwa, gwarantowało dobrą i pewną pracę. W Dolinie Krzemowej błyskawiczne rosły fortuny, w kilka miesięcy 30-latkowie z pomysłami na firmy nowej gospodarki i pełni zapału przeprowadzali się z garaży do olbrzymich, komfortowo wyposażonych biurowców. "W tym momencie wskaźnik wzrostu gospodarczego oscyluje wokół zera. Według wstępnych ocen mamy do czynienia z niezwykle dramatycznym spowolnieniem" - te słowa Alan Greenspan w grudniu 2000 r. wypowiedział przed amerykańskim Kongresem.

Bezrobocie w tym roku w USA osiągnęło 4,5% i jest to najwyższy odsetek od czasów administracji Richarda Nixona. Od października 2000 r. co miesiąc liczba zwalnianych pracowników systematycznie wzrastała o 100 tys. Według firmy konsultingowej Challenger Gray and Christmas od grudnia 1999 r. 610 amerykańskich firm z branży internetowej zlikwidowało łącznie 54 343 miejsca pracy, a 108 dotcomów zaprzestało działalności.

Wśród spółek nowej gospodarki zwalniają i najwięksi, i całkiem mali.

Jako przyczyny podają redukcję kosztów, restrukturyzację firmy, zmianę strategii. Najwyraźniej nawet takie firmy, jak Amazon, który dotychczas słynął z polityki "wzrostu za wszelką cenę", stanęły w obliczu konieczności zarabiania pieniędzy. Inwestorzy i akcjonariusze coraz natarczywiej zaczęli domagać się konkretnych wyników finansowych. "Zmiany są nieodłącznym elementem polityki przedsiębiorstw tej branży. Firmy, które odnoszą sukces, to te, które się zmieniają" - mówi Peter Troop z Novella, który we wrześniu 2000 r. zwolnił 900 osób, czyli 16% ogólnej liczby zatrudnionych. Jednak dla obserwatorówjest to tylko objaw powrotu spółek internetowych do i zdrowia, otrzeźwienie po fali entuzjazmu.

Przeciętny pracownik amerykańskiego dotcomu - jak czytamy w badaniu The Standard, przeprowadzonym na grupie prenumeratorów tygodnika w końcu 2000 r. - to 34-latek, z ukończonym co najmniej college'em. W jednym miejscu pracuje nie dłużej niż rok, zarabia średnio o 40% więcej od swoich rówieśników z takim samym wykształceniem. Jak przyznaje The Standard, ten stan najwyraźniej zaczyna się zmieniać, zarobki maleją wprost proporcjonalnie do spadku kursów akcji spółek nowej gospodarki. Triumf zapracowanych niebieskich kołnierzyków i WASP-ów (White Anglo-Saxon Protestant) ze sztuki Arthura Millera, dla których sukces liczy się tylko wtedy, gdy zostanie okupiony ciężką pracą, nie jest już tylko faktem prasowym. Rynek pracy dla specjalistów nowej gospodarki pozostaje natomiast nadal bardzo elastyczny. Wciąż, jak wynika z badań Challenger Gray and Christmas, często i bez większego trudu zmieniają oni pracodawców. Dotyczy to zwłaszcza projektantów, handlowców

i specjalistów od oprogramowania. Większość, aby znaleźć kolejną dobrą posadę, nie musi nawet zmieniać miejsca zamieszkania. Zdaniem Barry'ego Boswortha z Brookings Institute: "Gospodarka wciąż jest w dobrej formie, pod opieką Banku Rezerwy Federalnej. To, co najbardziej zaszokowało ludzi, to niespodziewany i nagły spadek wskaźników wzrostu gospodarczego".