Świat to za mało

W 1960 r. został wysłany do Ekwadoru. Philip Agee twierdzi, że w tamtych czasach był politycznie "naiwny". Inni natomiast zapamiętali go jako skrajnego prawicowca, podobno kłócił się o najdrobniejszą wypłatę, twierdząc, że mogłaby zrujnować drobnego przedsiębiorcę, takiego jak jego ojciec, który prowadził pralnię i wypożyczalnię ubrań roboczych w Tampie.

Jest jednym z niewielu dawnych agentów specjalnych, których skusił internetowy biznes. Na pomysł stworzenia turystycznego biura Philip Agee wpadł przed kilkoma laty, gdy za pośrednictwem księgarni internetowej Amazon kupił książkę. Wtedy stwierdził, że Sieć byłaby dobrym miejscem na sprzedawanie wycieczek na Kubę.

Jego dwaj synowie - Chris i Philip - są konsultantami komputerowymi.

Pomogli ojcu założyć stronę internetową. Philip Agee zarejestrował

firmę na wyspach Bahama, a fundusze pozyskał od inwestorów, których nie chce ujawnić. Witryna powstała latem ub.r. Po konferencji prasowej, na której ogłoszono, że start-up jest "pierwszym, całkowicie amerykańskim przedsięwzięciem" na wyspie od 40 lat (mimo niemieckiego paszportu, Philip Agee wciąż uważa się za Amerykanina), odnotowano 800 tys. odwiedzin na stronie.

Nastąpił również zalew poczty elektronicznej, a odpowiadanie na listy zajęło właścicielowi miesiące. Pojawiały się tam m.in. wiadomości od oburzonych Kubańczyków mieszkających w USA i dawnych kolegów z uczelni i armii, zbulwersowanych jego działalnością.

Dziś Cubalinda zatrudnia 12 osób, w tym emerytowanego urzędnika kubańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Obcokrajowcom nie wolno zakładać firm turystycznych na Kubie, o ile nie prowadzą działalności za granicą. Philipa Agee to prawo jednak nie dotyczy. Biura firmy, wynajęte od oficjalnej rządowej agencji informacyjnej Prensa Latina, znajdują się w bloku, nieopodal oddziału amerykańskiego ambasady szwajcarskiej. Rozwój Internetu postępuje na wyspie w żółwim tempie. Philip Agee obwinia za to embargo nałożone na Kubę przez USA, dotyczące wykorzystywania podwodnych kabli, przez co sieć telekomunikacyjna ma ograniczony zasięg. Komputery wciąż są na Kubie rzadkością, można je znaleźć głównie w biurach rządowych. Philip Agee już trzy razy zmieniał dostawcę Internetu. Zazwyczaj może liczyć na połączenie z prędkością 64 Kb/s, mimo że płaci 600 USD miesięcznie za łącze dzierżawione.

Biuro jeszcze nie jest w stanie rezerwować miejsc w hotelach czy biletów lotniczych bezpośrednio na stronie, a płatności przekazywane są telegraficznie na konto Philipa Agee w Niemczech. Przedsiębiorca ma jednak nadzieję, że do końca roku uda mu się wprowadzić system płatności online przy użyciu kart kredytowych. Na razie odwiedzający logują się na stronie i wysyłają informacje ze szczegółowymi wymaganiami dotyczącymi podróży.

Firma organizuje objazdy rowerowe dla grup Kanadyjczyków i Amerykanów, wyjazdy podczas kubańskiego kolorowego karnawału

który odbywa się w Hawanie na przełomie lipca i sierpnia. Przez pierwsze pół roku Cubalinda zorganizowała wycieczki na Kubę dla

ok. 100 osób, uzyskując przychód brutto na poziomie 50 tys. USD. Koszty inwestycji zwróciły się w listopadzie, kiedy to spółka zarobiła

100 tys. USD. W tym roku przedsięwzięcie ma zacząć przynosić dochody.