Softbank na rozdrożu

Wart 27 mln zł kontrakt (który na pewno będzie rozszerzany o kolejne aneksy) niespodziewanie zdobył Apexim. Ogólnie nie najlepsza sytuacja Softbanku nie mogła pozostać bez wpływu na aktywność spółki w Sieci.

Sprzedając pakiet 51% akcji Net2Net firmie TDC Internet zależnej od TDC (wcześniej Tele Danmark), Softbank wyzbył się kolejnych zasobów internetowych. Wartość jednej z największych transakcji na tym rynku wyniosła 23 mln euro. Firma Aleksandra Lesza zarobiła na niej 8,8 mln zł, wliczając wcześniejszą inwestycję w zakup należących do grupy Net2Net. TDC zagwarantował sobie opcję na kolejne 24% akcji Net2Net, która teraz będzie się nazywać Zillion. Za ten pakiet Duńczycy będą musieli zapłacić dodatkowo 62 mln zł. Do zawarcia transakcji walnie przyczynił się Grzegorz Esz, wiceprezes zarządu Softbanku, odpowiedzialny za strategię internetową. Przyznał, że prowadził też rozmowy z kilkunastoma firmami, m.in. z USA, Europy Południowej i, co ciekawe, z kilkoma dużymi polskimi spółkami telekomunikacyjnymi. Kogo miał na myśli, nie ujawnił. Przyznał, że jednym z powodów sprzedaży N2N były koszty, jakie Softbank musiałby ponieść, gdyby pozostał jedynym inwestorem w spółce.

Sprzedaż pakietu kontrolnego Net2Net była, jego zdaniem, wyjściem z sytuacji. Bez opcji, jaką zaoferowano Duńczykom, żaden poważny inwestor nie zdecydowały się na zaangażowanie kapitałowe w internetowy filar Softbanku. Grzegorz Esz zapewnia, że Softbank cały czas zamierza współuczestniczyć w finansowaniu N2N. Według prognoz spółka, działająca już pod szyldem Zillion, ma przynieść zysk netto w 2004 r.

Po sprzedaży Net2Net duńskiemu koncernowi niektórzy obserwatorzy zauważyli, że o ile Aleksander Lesz zawsze sprawiał wrażenie, jakby brak pakietu kontrolnego Softbanku nie stanowił dla niego poważniejszego problemu, to ta ostatnia transakcja przypominała poszukiwanie wyjścia z trudnej sytuacji finansowej. Jednak Robert Frączek, wiceprezes zarządu ds. finansowych, uspokajał na konferencji prasowej 13 lutego br., że zyski z transakcji nie zostały uwzględnione w prognozie wyników finansowych za rok 2001. Po zawarciu umowy z Duńczykami ze swych licznych niegdyś internetowych zasobów Softbank posiada już tylko pakiet kontrolny w Expanderze.

"Ale właściwie po co Softbankowi takie aktywa? Być może zdecydował się na ich zakup na fali internetowej gorączki, przecież ISP to domena firm telekomunikacyjnych" - zastanawia się Michał Sztabler, analityk Domu Inwestycyjnego BRE. Jego zdaniem na sprzedaży providerów Softbank nie stracił, gdyż zasadniczą działalnością spółki pozostają usługi integracyjne. Według Michała Sztablera w niedalekiej przyszłości takie firmy, jak Softbank będą musiały zmodyfikować profil działań i zamiast na świadczeniu usług związanych z dostępem do Sieci skoncentrować się np. na dostarczaniu narzędzi do budowy portali.

W opinii cytowanego analityka podstawowym problemem Softbanku nie jest Internet. "To spółka kojarzona z jednym kontraktem. Chodzi o informatyzację PKO BP" - mówi Michał Sztabler. Tymczasem sektor bankowy zaczyna coraz częściej korzystać z usług firm zachodnich.

Ich polscy rywale mają szansę stać się co najwyżej podwykonawcami wielkich kontraktów bądź twórcami polskich wersji zagranicznego oprogramowania. Na takie umowy, jak niedawno zakończony kontrakt z PKO BP, nie ma co liczyć. Michał Sztabler widzi wyjście w dywersyfikacji działalności i odejściu od instytucji finansowych na rzecz sektora publicznego. "Duże polskie firmy mają tam największe szanse.

Jeśli jednak Softbankowi nie uda się zaistnieć na tym rynku, spółka może mieć poważne problemy" - przewiduje analityk. Głównymi konkurentami Softbanku na rynku zamówień publicznych będą tacy giganci, jak Prokom czy ComputerLand, którzy mają bogate doświadczenie w realizacji tego typu umów. Tymczasem spółka przewiduje, że aż 25% przychodów przyniesie jej w tym roku segment administracji publicznej.

Softbank więc znalazł się na rozstaju dróg. Ostatnie decyzje jego menedżerów nie rozwiązały podstawowych problemów spółki.

Taktyka polegająca na pozbywaniu się aktywów, kupionych wcześniej - tak jak w przypadku spółek ISP - w przypływie hurraoptymizmu, odsuwa na plan dalszy rozstrzygnięcie najważniejszych kwestii, na które zarząd firmy powinien jak najszybciej znaleźć odpowiedź.

Softbank na razie nie boryka się z głębokimi kłopotami finansowymi, jednak jeśli zła passa, towarzysząca spółce od wielu miesięcy, utrzyma się dłużej, karta Aleksandra Lesza może się odwrócić na stałe.

Atmosfera wokół Softbanku poprawiłaby się znacząco, gdyby firma nastawiona tradycyjnie na obsługę sektora finansowego zaczęła wygrywać przetargi dla służb mundurowych.