Ratujmy, co się da

Do początków lipca Howell sprzedał już połowę swoich udziałów w MCI Management. Nie tylko więc giełdowa bessa, ale i postawa jednego z czołowych akcjonariuszy przesądziła o fatalnej przecenie akcji funduszu. Howell prawdopodobnie nie może czekać na odbicie kursów od dna.

Gdy MCI Management powstawał w lipcu 1999 r. Howell objął w nowej spółce 39% udziałów. Od czasu giełdowego debiutu MCI w lutym 2001 r. stalowa spółka pozbyła się już połowy udziałów w funduszu. Coraz szybszej wyprzedaży udziałów przez Howell towarzyszy stałe obsuwanie się kursu akcji MCI na giełdzie.

1 lutego walory MCI Management zadebiutowały w notowaniach ciągłych ceną 8 zł, o 33,3% wyższą od ceny emisyjnej. Niestety, od udanego debiutu akcje funduszu stale zniżkują i straciły już 73% wartości, czyli sporo poniżej rynku. W tym samym czasie indeksy WIG i TechWIG straciły bowiem odpowiednio: 23% i 41%.

Zaraz giełdowym debiucie MCI, Howell rozpoczął sprzedaż swoich udziałów w funduszu. Na początku lutego br. w dwóch transakcjach pozbył się 400 tys. akcji MCI. Spółka poczyniła także przygotowania do dalszej wyprzedaży. 3 mln akcji zostało aportem przeniesione do spółki zależnej - Howell Ground, funduszu zarejestrowanego w Luksemburgu. "Ówczesne działania Howella i sprzedaż podczas krótkotrwałej "górki" można tłumaczyć chęcią skonsumowania nagrody za udział w przedsięwzięciu pod nazwą MCI" - ocenia Dorota Ubysz, analityka SG Securities London.

19 marca Howell uzupełnił jeszcze pulę zbywanych akcji. W ciągu niespełna dwóch miesięcy spółka sprzedała więc łącznie 3,580 mln akcji MCI. Stanowiły one około 10% kapitału akcyjnego funduszu, jednak blisko 8% wniesione zostało aportem do zależnego Howell Ground.

Ówczesny prezes Howella, Andrzej Dadełło w rozmowie z Parkietem wyjaśniał, że wniesienie akcji MCI do zarejestrowanego w Luksemburgu funduszu Howell Ground pozwala - w myśl tamtejszych przepisów - na uniknięcie konieczności odprowadzania podatku dochodowego przez sprzedającego akcje. Resztę sprzedanych akcji nabył inwestor, który już wcześniej wyrażał zainteresowanie spółką - dodawał wówczas prezes.

Udział Howella w MCI zmniejszył się w wyniku tych transakcji z 34,49% do 25,02%, ale większość zbytych akcji wylądowała w "puli transferowej" w Luksemburgu. Termin sprzedaży tego pakietu walorów MCI przez Howell Ground zależeć miał od wyników funduszu i giełdowego kursu. Howell czekał także na zakończenia sporu z Elektrimem w sprawie sprzedaży udziałów w portalu Poland.com. "Zależy nam na dobrej stopie zwrotu, dlatego nie spodziewałbym się, że do transakcji dojdzie w najbliższym czasie. Wierzę we wzrost kursu MCI, na który powinny wpłynąć kolejne inwestycje" - mówił Andrzej Dadełło.

11 kwietnia br, Howell sprzedał w jeszcze jednej transakcji poza sesyjnej, dalszych 200 tys. sztuk akcji MCI w cenie 6 zł za jedną.

Jednak dopiero pod koniec kwietnia, po łagodnym spadku notowań, ruszyła prawdziwa wyprzedaż walorów MCI. 23 kwietnia Howell Ground sprzedał 700 tys. sztuk akcji funduszu, także w obrocie poza giełdowym. Udało mu się wtedy uzyskać 5 zł za jedną akcję. Na GPW były jeszcze wówczas notowane powyżej 6 zł. 25 kwietnia luksemburski fundusz Howella zbył kolejne 800 tys. akcji MCI. Nabywca zapłacił już wtedy Howell Ground 5 zł za akcję. Howell jednak i tak zrobił dobry interes, ponieważ wkrótce po tych transakcjach kurs MCI rozpoczął ostrą jazdę w dół. W pierwszym tygodniu maja kurs funduszu VC spadł nawet poniżej 4,5 zł, by potem nieco odbić w górę. Tendencja spadkowa jednak utrzymywała się przez cały maj i czerwiec, tak, że kurs akcji funduszu pod koniec tego okresu wynosił nieco powyżej 3 zł.

Wtedy też, na początku lipca, doszło do sprzedaży kolejnych pakietów akcji przez Howella. W transakcjach poza sesyjnych spółka pozbyła się ich łącznie 2,24 mln. W ocenie Doroty Ubysz wyprzedaż - w przypadku tak dużego udziałowca - oznaczać może jedynie całkowity brak wiary w przyszłość funduszu. "Przypomina to wręcz odwrót w panice. Wątpię, żeby tak dobrze poinformowany udziałowiec jak Howell sprzedawał pakiety po 1,8 zł za sztukę bez powodu. Wyniki funduszu są słabe, a nie ma widoków na poprawę" - powiedziała Dorota Ubysz.

Obecnie Howell posiada już tylko około 20% udziałów w MCI w postaci 7,84 mln akcji. Natomiast giełdowy kurs MCI oscyluje wokół poziomu 2,5 zł. Ta cena akcji MCI odzwierciedla nareszcie, według Doroty Ubysz, faktyczną wartość funduszu. Jej zdaniem, po nieudanej transakcji z Elektrimem, w ramach której ostatecznie za Poland.com MCI nie dostał nic, musiało dojść korekty notowań. "Dziwię się zresztą, że kurs MCI tak długo utrzymywał się na wyższym poziomie. Wynikało to jednak z instytucjonalnej struktury akcjonariatu oraz braku popytu" - uważa Dorota Ubysz.

Łącznie sprzedaż akcji MCI mogła przynieść Howellowi około 18 mln zł. Musi to być dla spółki kwota znacząca, jeśli w I kw. br. Howell zaksięgował przychody netto ze sprzedaży w wysokości 440 tys. zł i stratę operacyjną w wysokości ok. 1,8 mln zł. Ponieważ większość transakcji odbyła się w II kwartale, sprzedaż akcji MCI pozwoli Howellowi poprawić doraźnie bilans. W świetle faktów można też domniemywać, że był zasadniczy powód sprzedaży akcji MCI przez Howella, który poza tym nie dysponuje już wieloma interesującymi aktywami. a jego wyniki finansowe systematycznie się pogarszają.

Giełdowa przyszłość MCI nie wygląda różowo. Zdaniem Doroty Ubysz nie ma fundamentalnych przesłanek do odbicia kursu akcji. Pozostałą część udziałów w funduszu Howell będzie więc zapewne starał się sprzedać możliwie szybko. Nie ma jednak mowy, by zarobił na akcjach MCI tyle co za dotychczas sprzedane pakiety. Oczywiście nie ma już mowy o osiągnięciu przez akcje funduszu poziomu około 11 zł do końca roku, jak to obiecywał pod koniec 2000 roku prezes Tomasz Czechowicz, który, o ironio, jest, członkiem rady nadzorczej Howella. Skoro nie ma co liczyć na obiecane kokosy, stalowej spółki pozostaje postępować według zdrowej zasady: "ratujmy co się da".