Pornozłotówki

Na tej samej stronie można również otrzymać informacje, jak dotrzeć do serwisów, które płacą za klikanie we wskazane banery. Wiele z nich to właśnie witryny erotyczne. Serwisy pornograficzne płacą najczęściej w granicach kilku centów za kliknięcie na ich reklamę. Na przykład, decydując się na współpracę z AdultRevenueService, za kliknięcie dostajemy 0,08 USD.

Oprócz tablic ogłoszeń, galerii, płatnych stron WWW, istnieją strony CJA. Skrót pochodzi od angielskiego wyrażenia: Circle Jerk Around, co oznacza, że internauta będzie non stop przekierowywany z obietnicą otrzymania interesujących go treści. Strona oferuje np. darmowe zdjęcia, ale wystarczy kliknąć na dowiązanie. No i zaczyna się - witryna odsyła zdezorientowanego internautę na kilka płatnych stron WWW, które otwierają się jedna po drugiej. Właściciel strony CJA zarabia na ruchu generowanym z jego strony na inne witryny. Zaintrygowani hasłem na stronie polskiej nimfomanki: "Nimfetki 100% szoku", postanowiliśmy sprawdzić, jakie to atrakcje tam czekają. Jednym kliknięciem zostaliśmy przeniesieni na zagraniczną stronę: www.teensbymail.com.

Tam poproszono nas o podanie adresu poczty elektronicznej, na który po kilku minutach przyszedł list od niejakiej Shawny. Nasza nowa znajoma zaproponowała - w języku Szekspira - dostarczanie codziennej porcji swoich zdjęć wraz z usługami erotycznymi na miejscu.

Po całej operacji musieliśmy zamknąć ok. 30 witryn, których nigdy wcześniej sami nie otwieraliśmy. Dużych ruch nie równa się wielkim przychodom. W opinii Mariusza Duki rynek pornografii internetowej jest znacznie mniejszy niż jego niemiecki czy amerykański odpowiednik.

"U nas wszyscy starają się kopiować modele, które funkcjonują na Zachodzie, ale nie ma miejsca na płatne serwisy erotyczne" - mówi. O ile Vivid, jedna z amerykańskich firm tej branży, właśnie wchodzi na giełdę, rodzimi dostawcy wirtualnej pornografii dopiero się uczą, jak na erotyce robić pieniądze.

Według firmy badawczej Datamonitor wpływy ze sprzedaży kaset wideo, płyt DVD, płatnych stron xxx i sprzedaży seksgadżetów w amerykańskim Internecie w 1999 r. sięgnęły 1,4 mld USD, w 2000 r. - 1,8 mld USD. W roku 2001 przychody te mają wynieść aż 2,3 mld USD.

Dla porównania, wpływy ze sprzedaży gier wyniosły w ub.r. 150 mln USD, ze sprzedaży muzyki - 17 mln USD. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji na podbój Sieci ruszają potentaci tradycyjnego sektora pornobiznesu na świecie. Amerykańska firma Vivid jest głównym producentem i dystrybutorem pornograficznych filmów wideo. W ub.r. jej przychody wyniosły 80 mln USD w porównaniu z 25 mln USD trzy lata wcześniej. Mniej niż połowa jej przychodów 2000 r. pochodzi ze sprzedaży kaset wideo i płyt DVD, 35% wartości sprzedaży Vivid otrzymuje z płatnych programów erotycznych dla abonentów telewizji kablowej.

Reszta pochodzi z pornostron w Internecie, będących własnością firmy. Przemysł pornograficzny w USA notuje rocznie przychody na poziomie 11 mld USD, z czego 5,1 mld USD pochodzi ze sprzedaży kaset wideo z filmami dla dorosłych. Ale Bill Asher, prezes Vivid, obawia się, iż pieniędzy na tym interesie nie da się zarabiać wiecznie. Firmy, które są producentami i dystrybutorami kaset wideo, obawiają się konkurencji ze strony Internetu, do którego pornomaniacy lgną jak pszczoły do miodu.

Po co biernie przyglądać się ludziom uprawiającym seks na ekranie telewizora, skoro można umówić się na wirtualną randkę z kochanką ze snów, pobrać każdy film, obejrzeć nowe zdjęcia, pochwalić się sukcesami w łóżku. Potencjał Internetu wydaje się niewyczerpany, dlatego dla takich firm, jak Vivid, zaistnieć w Internecie to "być albo nie być" w przyszłości. Firma potrzebuje jednak pieniędzy, aby wejść głębiej w ten rynek i kupić lub opracować technologię niezbędną do oferowania pornografii w Sieci. Vivid zamierza więc sprzedać swoje akcje na amerykańskiej giełdzie nowych technologii - Nasdaqu. Kiedy firma podniesie już kapitał, planuje zaoferować nową usługę tzw. nagie czatowanie. Na takim czacie, jaki chce stworzyć Vivid, jego uczestnicy będą mogli ze sobą nie tylko rozmawiać, ale i podziwiać nagie ciała współuczestników "rozmowy".

Jeżeli te zamierzenia się powiodą, w Sieci będzie można również uczestniczyć w wirtualnej orgii. Tymczasem Vivid nie jest jedyną amerykańską firmą działającą w pornobiznesie, która wybiera się na amerykańską giełdę. Do tej listy można dodać m.in. takie, spółki jak New Frontier Media, notowaną już na Nasdaq, czy Nuweb Solutions.