Polskie dzieciaki mają pod e-górkę

95% szkół publicznych w Stanach Zjednoczonych ma szerokopasmowy dostęp do internetu. A u nas? Szkoda gadać. Mniej niż dwa razy mniej. Na jeden komputer podłączony do internetu przypada 26 uczniów. W dodatku Ministerstwo Edukacji właśnie unieważniło przetargi na dostawy pracowni internetowych warte 200 mln zł. 110 zainteresowanych nim firm odeszło z kwitkiem. Co gorsza, Telekomnunikacja Polska, która na ponad 30 tys. polskich szkół za złotówkę przyłączyła do internetu ponad 7 tys. w ramach programu "Edukacja z Internetem TP" w czerwcu kończy promocję. A dzieci bez umiejętności korzystania z internetu to dzieci, które się nie odnajdą we współczesnym świecie. Tak jak nie odnajdują się ich nauczyciele.

Polskie dzieciaki mają pod e-górkę
Jak nas poinformował Jerzy Dałek z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, na początku trwającego roku szkolnego dostęp do internetu miały 17 703 szkoły - z wykluczeniem szkół specjalnych i szkół dla dorosłych. Takich szkół jest w Polsce prawie 31 tys., co znaczy, że nieco ponad 57% placówek oferuje dzieciom możliwość skorzystania z internetu, a w tej liczbie 43% szkół ma pracownie z dostępem do szybkiego internetu.

Walka o komputer

Powyższe dane wyglądają dobrze, ale mina rzednie, gdy wziąć pod uwagę liczbę uczniów przypadającą na jeden komputer. Dla starych krajów Unii Europejskiej ten wskaźnik wynosi około 10, w Stanach Zjednoczonych 5. Polska jest w europejskim ogonie. Na jeden komputer podłączony do internetu przypada prawie 26 uczniów.

Można sobie jednak wyobrazić, że mimo takiego obciążenia komputera uczniowie mogliby z niego owocnie korzystać. Ale nie korzystają, bo przecież pracowni nie można zostawić na pastwę rozwydrzonej młodzieży. Szkoła jest tak skonstruowana, że uczniowie mogą korzystać z komputerów jedynie na zajęciach zorganizowanych, które nadzorują nauczyciele. W podstawówkach, gimnazjach czy szkołach ponadgimnazjalnych liczba godzin z informatyki wynosi... jedną godzinę tygodniowo. Oczywiście bogate lub prężne samorządy organizują zajęcia pozalekcyjne a dyrektorzy szkół mogą liczbę godzin informatyki zwiększyć, choć często tego nie robią, lub robią tak, że uczniom rece opadają. Mateusz Niedzielski z I Gimanzjum im. Roberta Schumana w Warszawie: Mamy jedną lekcję informatyki w tygodniu. Można jeszcze chodzić na kółko informatyczne, ale jest bardzo prześmiewane. Pan dyrektor ustalił, że będzie wcześnie rano i prawie nikt na nie nie chodzi.

Walka o zmianę mentalności

MENiS jest pełne dobrych pomysłów, z którymi należy się zgodzić. Internet powinien być wykorzystywany nie tylko w ramach zajęć z informatyki, ale również na innych lekcjach. Aby tak się stało, potrzebna jest zmiana mentalności nauczycieli - zauważa Jerzy Dałek. A o to najtrudniej, choć urzędnik ministerstwa przekonuje, że w tej kwestii wiele udało się już zrobić. Już 60% nauczycieli ma podstawowa wiedzę dotycząca obsługi komputera. Potrafią włączyć komputer, napisać tekst, skorzystać z internetu czy przeprowadzić proste obliczenia. Ale patrząc na te sprawę trzeźwym okiem: 4 na 10 nauczycieli nie potrafi włączyć komputera.

Z internetu korzystamy na zajęciach informatyki. Zdarzyło się raz, że w pracowni byliśmy też na lekcji techniki - mówi Marcin Szmul z II klasy Gimnazjum z Dynowa w województwie podkarpackim. Na informatyce uczniowie nie zajmują się jednak jedynie przeglądaniem stron WWW. Uczymy się głównie programów do edycji tekstów i grafiki. Zwykle na lekcji Pan daje nam też czas wolny i wtedy możemy skorzystać z internetu - wyjaśnia Marcin. Uczniowie mają więc przeciętnie kilkunastominutowy kontakt z internetem pod nadzorem osoby, która powinna być ich mądrym przewodnikiem po sieci. Czy jest, to jeszcze inna historia.

Walka o ilość

Pomocą w zwiększeniu dostępności internetu wśród młodzieży może być realizowany od trzech lat projekt wyposażenia bibliotek w cztery komputery. Nie są wtedy pozostawione same sobie, bo uczniów zawsze ma na oku bibliotekarz. Europejski Fundusz Społeczny wspiera akcję. Do Dynowa w województwie podkarpackim przyjechały już nowe biurka. Będziemy mieć pracownię multimedialną w bibliotece - podkreśla Maria Socha, sekretarka ze szkoły w Dynowie. I to wreszcie mają być komputery, do których każdy uczeń będzie mógł podejść i korzystać według potrzeb. O ile będą wolne.

Zachętą dla dyrektorów szkół był program "Edukacja z Internetem TP" realizowany we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej i Sportu. Za 1,22 zł miesięcznie do 30 czerwca br szkoły mogą skorzystać z szerokopasmowego dostępu do internetu. Po tym okresie szkoły będą mogły skorzystać z najwyższej opcji Neostrady, czyli 2Mb/s za cenę 59 zł. Rzeczniczka TP S.A., Barbara Górska tłumaczy, jaka była motywacja firmy. Nie ukrywamy, że oferując łącza wychowujemy sobie klienta, który będzie chciał również później z niego korzystać. Ale z programem łączymy również misję. Chcemy zlikwidować barierę ekonomiczną w korzystaniu z sieci WWW. W ciągu 9 miesięcy działania do programu przystąpiło ponad 7 tys. szkół, nie tylko publicznych.

Do końca 2006 roku wszystkie szkoły w Polsce mają być wyposażone w pracownie komputerowe. Przeznaczonych na ten cel zostanie 1,3 mld zł, przy czym większość wyłoży Unia Europejska a budżet państwa da na ten cel jedną czwarta kwoty. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że fakt unieważnienia przez MENis przetargu na dostawy pracowni internetowych za 200 mln zł może opóźnić realizacje projektu. W tym roku na ten cel ma być przeznaczonych 312 mln zł, w kolejnych dwóch latach po 513 mln zł. Jest o co walczyć i to w dwóch sensach.

Polskie dzieciaki mają pod e-górkę

Wyniki sondy "Jak oceniasz wyposażenie pracowni komputerowej"