Polski internet podbija Europę
-
- Magdalena Górak,
- 16.07.2005, godz. 11:00
Rynek internetowy w Europie Środowo-Wschodniej jest dużym wyzwaniem nie tylko dla takich globalnych graczy jak eBay czy Google, którzy w ostatnim czasie zainteresowali się naszym regionem. To wyzwanie dla samej Polski, która coraz częściej jest postrzegana jako kraj, którego misją jest ekspansja na sąsiedzkie kraje. W końcu jesteśmy najwięksi, a nasze firmy prężne i doświadczone.

Polskie ambasady online
Sam Gemius, po zdobyciu pozycji lidera badań internetu na rodzimym rynku, jest już obecny na ośmiu rynkach: czeskim, słowackim, litewskim, łotewskim, estońskim, ukraińskim, rumuńskim i węgierskim. Na początku 2004 roku rozpoczął realizację badań gemiusEffect i gemiusTraffic na Litwie i Czechach. Trwają prace nad uruchomieniem filii na Ukrainie, w Rumunii i na Węgrzech. W Czechach Gemius pracuje nad wdrożeniem badania NetMonitor Panel, które oparte jest na metodologii Megapanel PBI/Gemius.
Ad.net wypracował pozycję sieciowego lidera na Litwie, gdzie wraz z panbałtyckim portalem Delfi należy do największych beneficjentów rynku reklamy online. Walczy o rynek na Łotwie i Estonii. Na Litwę, obok Ad.net CR Media wprowadził też Interactive Marketing Partner (IMP), agencję interaktywną. Startegia jest taka: pierwszy wchodzi Ad.net i w miarę jego rozwoju implementujemy kolejne nasze spółki - wyjaśnia Marek Rusiecki. Być może jeszcze w tym roku Ad.net otworzy swoje oddziały na Ukrainie i Białorusi. W przyszłym roku ruszą zapewne kolejne dwa odziały w Finlandii i w Czechach.
Spółka związana z Allegro - Payback - prawie rok temu rozpoczęła współpracę z trzema największymi węgierskimi portalami. W tym roku chce zdystansować swojego głównego rywala. Payback pracuje też nad rozwojem rosyjskiej platformy aukcyjnej Au-Au.ru i czeskim Aukro.cz.
Wyszukiwarka NetSprint powoli zakotwicza się na Litwie, a strategia firmy zakłada rozszerzanie obecności w innych krajach naszej części Europy.
Agencja interaktywna HYPERmedia od momentu przystąpienia do globalnej sieci interaktywnej ISOBAR pracuje nad europejską strategią. Jak zapowiada Sławomir Stępniewski, prezes firmy i jednocześnie CEO ISOBAR w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, po etapie integracji z siecią przyjdzie czas na akwizycje spółek i eksploracje klientów międzynarodowych. - Aby móc zrealizować te cele z powodzeniem, już obecnie przygotowujemy bazę wiedzy na temat rynków, spółek oraz tworzymy krótką listę wybranych firm, z którymi będziemy współpracować przy realizacji projektów - deklaruje.
Planów ekspansji nie ujawnia Onet. Jego silna pozycja na polskim rynku i brak problemów natury prawnej, jakie tłumaczą brak zamierzeń podbicia rynków sąsiadów przez głównego konkurenta - Wirtualną Polskę - powinna skłonić lidera do zagranicznych kroków. Piotr Tchórzewski, rzecznik portalu, tłumaczy -Nasza dotychczasowa strategia, chociażby nawiązanie współpracy z międzynarodowymi potentatami WEB.DE albo Skype, wyraźnie wskazuje na to, że nie pozostajemy bierni, że myślimy perspektywicznie i dalekosiężnie. Cierpliwości: na pewno jeszcze nie raz pozytywnie zaskoczymy, zarówno rynek jak i użytkowników - deklaruje.
Postanowiliśmy wybadać, gdzie jest jeszcze miejsce dla polskich biznesów internetowych. Gdzie są spore szanse, gdzie nieśmiałe nadzieje. Zapytaliśmy przedstawicieli polskich spółek internetowych już działających na tamtejszych rynkach o ocenę możliwości i własne doświadczenia.
Śmiało na Wschód
Rynek ukraiński jest od czasu pomarańczowej rewolucji dużo normalniejszy. Nie może się pochwalić dobrym wskaźnikiem penetracji ani poziomem wydatków na reklamę internetową, jednak w naszym rejonie Europy ma największy potencjał ze względu na liczbę mieszkańców tego kraju sięgającą ponad 46 mln. Na razie internautów można spotkać głównie w dużych miastach. W planach podbojów Ad.netu Ukraina jest na pierwszym miejscu.
Na Ukrainie jest Gemius, z którego rozwiązań badawczych korzystają tamtejsi klienci. Trwają prace nad uruchomieniem filii na Ukrainie Rumunii i na Węgrzech.

Rynek ukraiński
Do połowy przyszłego roku Ad.net chce wejść na rynek białoruski. Mówiąc o nim nie sposób uciec od polityki. Wystarczy spojrzeć w tabelę z danymi. One muszą się zmienić. -Na Białorusi jest porządek, bo państwo wszystko kontroluje- śmieje się Marek Rusiecki, pełnomocnik zarządu CR Media ds. internetu. Podawane oficjalnie dane mówią o ponad 14% penetracji. Według nieoficjalnych źródeł wiadomo, że stopień nasycenia rynku internetem jest nieco niższy - prawdopodobnie jednak osiąga 10%. Wydatki na reklamę internetową liczone są na razie w dziesiątkach tysięcy dolarów. Marek Rusiecki jest pewien, że Białoruś czeka los Ukrainy. -Jeszcze rok czy dwa i kraj zacznie normalnieć od strony politycznej. Firmy, które już tam będą, skorzystają na starcie.
Choć rynek białoruski jest na razie trudny. Trzeba się umieć dogadać z tamtejszymi urzędnikami. Dla firm, które chcą tam wejść ważne jest posiadanie punktu zaczepienia. Choćby znajomych z innych firm, które już tam działają- radzi Marek Rusiecki.

Rynek białoruski