Pięści, kolana, łokcie

Nakręcony i agresywnie nastawiony - to właściwie eufemizm: George Boutros nie przebiera w słowach. "George'owi zdarzało się kilka razy w tygodniu uraczyć mnie tekstem w stylu: Spierdalaj razem ze swoim klientem. Nie będę, do cholery, więcej tracić na was czasu" - tak były konkurent zza stołu negocjacyjnego wspomina nieprzyjemne aspekty wspólnych potyczek. Inny kolega po fachu, który sam nie potrafi policzyć, ile razy miał do czynienia z George'em Boutrosem, mówi, że jego przydługie kazania ucinał sarkastycznym "George, skończyłeś już?"

Pięć lat temu George Boutros i bankowcy Frank Quattrone i Bill Brady zasłynęli ucieczką z banku Morgan Stanley i założeniem w ramach Deutsche Morgan Grenfell (DMG) własnej grupy, zajmującej się łączeniami podmiotów branży technologicznej. Minęły dwa lata i twórcy grupy, wraz ze 160 spośród 162 dotychczasowych współpracowników, przeszli pod banderę Credit Suisse. W kręgach bankowych są przeważnie postrzegani jako żądni sławy, pewni siebie dorobkiewicze i ważniacy. A na największym cenzurowanym jest - rzecz jasna - George Boutros.

George "Macho" Boutros pomógł bankowi Credit Suisse awansować do pierwszej ligi banków Morgan Stanley i Goldman Sachs. On sam oblicza, że w ciągu 15 lat pracy był architektem ponad 300 fuzji, z których większość miała miejsce w ciągu ostatnich 5 lat. Zasadniczo wszystkie te transakcje dotyczyły branży technologii (wykres na str. 70). W 1999 r. dograł szczegóły nabycia firmy Ascend przez firmę Lucent za kwotę 24 mld USD, bijąc rekord najdroższej transakcji w historii branży technologicznej. (Obecnie przyćmiony fuzją spółek AOL i Time Warner o wartości 110 mld USD.) Przez dwa ostatnie lata był po jednej lub drugiej stronie barykady niemal połowy transakcji fuzji o łącznej wartości ponad 5 mld USD.

I chyba to właśnie jego sukcesy są solą w oku konkurencji. Bankowcy, chociaż zarzucają mu, że jest nieokrzesany, to muszą przyznać, że obecnie jest on chyba najbardziej rozchwytywaną osobą w branży. I nawet jeśli nie jest numerem jeden - palmę pierwszeństwa przyznaje się Chuckowi Cory'emu z Morgan - to zajadle o tę pozycję walczy.