Odwrócone role

Jeszcze w ostatnich tygodniach ub.r. takie zapowiedzi spółek IT kończyły się kilkuprocentowym spadkiem rynku. Teraz część graczy za oceanem uwierzyła, że przecena sektora IT jest już zbyt głęboka, a Fed zdecyduje się pod koniec stycznia br. na następne obniżki stóp.

Wreszcie też pojawiły się lepsze wieści ze spółek, np. kwartalne wyniki IBM oraz prognozy Intela i Compaq Computers były zaskakująco dobre, nic więc dziwnego, że akcje za oceanem w pierwszym miesiącu nowego stulecia raczej drożały.

Pod koniec miesiąca Alan Greenspan popsuł trochę humory graczom inwestującym w spółki technologiczne, ogłaszając, że w IV kwartale 2000 r. wzrost gospodarki amerykańskiej był praktycznie zerowy. Oznaczało to, że USA są bliżej recesji, niż się spodziewano, ale przesądziło też o kolejnym obcięciu stóp na przełomie stycznia i lutego 2001 r. Spadek cen akcji w USA i na świecie był więc krótki, a Nasdaq utrzymał się znacznie powyżej poziomu z początku stycznia br.

Tymczasem krajowi inwestorzy na początku nowego roku przekonali się, że czasy, kiedy polski rynek rósł, a Ameryka pogrążała się w bessie, bezpowrotnie minęły wraz z końcem grudnia. Teraz dla odmiany nasi inwestorzy tracili, gdy amerykańskie spółki niemal nieprzerwanie pięły się w górę. Ceny akcji technologicznych w Warszawie spadały z niewielkimi przerwami, aż do połowy miesiąca.

Później wprawdzie przyszło kilkudniowe odreagowanie, ale po odrobieniu zaledwie połowy poniesionych od początku miesiąca strat TechWIG znów zaczął spadać. I niestety niewesołe nastroje na giełdowym rynku akcji technologicznych utrzymały się niemal do końca stycznia. Ostatecznie TechWIG stracił na wartości od początku tego roku do 29 stycznia ponad 6%.

Dlaczego kolejne krzepiące wieści z Ameryki nie robiły wrażenia na krajowych inwestorach? Najpierw z niepokojem obserwowali oni zamieszanie wokół tegorocznego budżetu. Uzyskane w ostatniej chwili pieniądze z licencji na UMTS rząd zdecydował się w połowie stycznia przeznaczyć na nie planowane wydatki, co zwiększyło dziurę w budżecie i oddaliło nadzieję na rychłą obniżkę stóp procentowych w Polsce. A takiej decyzji krajowi inwestorzy oczekiwali z takimi samymi nadziejami, jak ich koledzy za oceanem.

Tyle, że w USA szef banku centralnego nie zawiódł tych nadziei, a w Polsce - zgodnie z oczekiwaniami analityków - Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się w połowie miesiąca na obniżenie stóp procentowych (dała przynajmniej nadzieję, że oprocentowanie kredytów spadnie w lutym), co oczywiście nie poprawiło nastrojów graczom nad Wisłą. Po tej decyzji RPP w krajowej makroekonomii zapanował bezruch, toteż inwestorom definitywnie zabrakło drogowskazów i rynek zaczął pogrążać się w marazmie, a ceny akcji - osuwać pod własnym ciężarem.

Poza brakiem przełomowych informacji z otoczenia rynkowego, kolejną przyczyną, która sprawiła, że w styczniu nastroje u nas wyraźnie nie dopisały, był wyraźny brak kapitału na rynku. Popyt, który jeszcze w grudniu tak skutecznie podtrzymywał kursy na wysokim poziomie, wyparował. Krajowym funduszom emerytalnym skończyły się chyba pieniądze, a wobec niepewności w naszej gospodarce także zagranica nie paliła się do zakupów polskich akcji.