Odcinanie piratów - francuska ustawa coraz bliżej wejścia w życie

Francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło ustawę antypiracką, zgodnie z którą osobom pobierającym z Internetu nieautoryzowane pliki będzie blokowany dostęp do Sieci.

Za przyjęciem tzw. ustawy HADOPI opowiedziało się 285 osób, przeciw głosowało 225 deputowanych. Kontrowersyjne prawo popiera partia rządząca UMP, a sprzeciwiają mu się przedstawiciele frakcji socjalistów. Zwolennikiem wprowadzenia przepisów jest też francuski prezydent Nicolas Sarkozy.

Nowe prawo zakłada utworzenie specjalnego urzędu, HADOPI (Haute Autorité pour la Diffusion des Œuvres et la Protection des Droits sur Internet), działającego w oparciu o zgłoszenia właścicieli praw autorskich do utworów, które trafiły do nielegalnego internetowego obiegu (np. wytwórni fonograficznych i filmowych). Przed odcięciem Internetu użytkownik byłby dwukrotnie ostrzegany, za pierwszym razem w formie elektronicznej, za drugim - listownej - co grozi mu za dalsze pobieranie plików z Sieci. W skrajnych wypadkach, jeśli piractwo ma charakter masowy, ustawa przewiduje też kary grzywny (do 300 tysięcy euro) i więzienia.

Ustawa została przyjęta po modyfikacjach - niektóre zapisy umieszczone w starszej wersji aktu zostały uznane za niekonstytucyjne. Mowa m.in. o przepisie, wyposażającym urząd do walki z piractwem w uprawnienie do wnioskowania u dostawców usług internetowych o odcinanie internautów od Sieci. Francuska Rada Konstytucyjna orzekła jednak, że z uwagi na zasadę domniemania niewinności takie kompetencje muszą pozostać w gestii sądów.

Do ostatecznego przyjęcia ustawy brakuje już tylko zgody 14-osobowej komisji złożonej z francuskich posłów i senatorów (komisja opracuje uzgodniony tekst ustawy).

Warto zwrócić uwagę na fakt, że wprowadzenia podobnych przepisów domagają się także organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w innych krajach. Ich postulaty szczególnie słyszalne są w Wielkiej Brytanii. Tyle tylko, że koncerny rozrywkowe - nie licząc przychylności niektórych polityków - są w swych działaniach osamotnione. Gwiazdy brytyjskiej sceny muzycznej, należącej przecież do najprężniejszych na świecie, otwarcie sprzeciwiają się prawu "trzech ostrzeżeń". "Nie chcemy robić sobie wrogów wśród fanów. Sensownie jest podjąć próbę finansowego wykorzystania internetowej wymiany plików, która jest dowodem znacznego zainteresowania muzyką" - przekonywał niedawno na łamach serwisu BBC News perkusista grupy Blur, Dave Rowntree.