Nudy na pudy

A w USA, w odróżnieniu od Starego Kontynentu, nastroje szybko się poprawiły. Inwestorzy przypomnieli sobie, że przecież już pod koniec stycznia zbierze się zarząd amerykańskiego banku centralnego Fed i być może obniży po raz trzeci w ostatnich tygodniach stopy procentowe. Inwestorzy wyczekują kolejnych obniżek stóp jak kania dżdżu, bowiem to chyba jedyna szansa na ponowne ożywienie największej światowej gospodarki.i poprawę wyników spółek.

Ceny na giełdach USA rosły i we wtorek, i w środę. Łącznie w tym czasie Nasdaq zyskał prawie 4 proc. i znalazł się najwyżej od sześciu tygodni. Inwestorom nie przeszkadzały w zakupach nawet ogłaszane przez kolejne spółki - m.in. Della, Texas Instruments, Lucent Technologies - ostrzeżenia o słabszych wynikach. Na szczęście serię złych doniesień przerwał Compaq, który dla odmiany doniósł o dużym wzroście zysku operacyjnego w czwartym kwartale 2000 r. i podtrzymał optymistyczne prognozy na ten rok.

Ta ostatnia wiadomość sprawiła, że w połowie tygodnia inwestorzy amerykańscy wreszcie zarazili dobrym nastrojem graczy w Europie. To wszystko mało jednak obchodziło naszych inwestorów, którzy nie zamierzali porzucić nastrojów z początku tygodnia. Co prawda nie widać było objawów masowej wyprzedaży akcji technologicznych, ale brakowało nadal chętnych do zakupów. W efekcie rynek od wtorku do czwartku falował bezładnie przy bardzo niskich obrotach. TechWIG na przemian to zyskiwał po kilka dziesiątych procenta (jak w środę), to znów kilka dziesiątych tracił (wtorek, czwartek), a zmiany cen poszczególnych spółek nie przekraczały 2 proc.

Tak jak spodziewało się wielu analityków, szalę koniunktury na naszej giełdzie przeważyły dopiero wieści zza oceanu. W czwartek wieczorem Alan Greenspan, przewodniczący zarządu Fed, ogłosił, że w czwartym kwartale 2000 .r wzrost gospodarki amerykańskiej był praktycznie zerowy. Szef Fed poparł cięcia podatków proponowane przez nowego prezydenta George’a W. Busha. Wszystko więc wskazuje na to, ze gospodarka USA jest bliżej recesji, niż się spodziewano.

Co prawda z jednej strony praktycznie przesądza to redukcję stóp procentowych w przyszłym tygodniu (i to być może aż o 0,5 pkt. proc.), ale z drugiej strony rosną obawy, że jeśli to nie poskutkuje, a gospodarka ponownie się nie rozpędzi, to kondycja wielu spółek technologicznych może się stać nie do pozazdroszczenia. Dlatego na Nasdaqu niespodziewanie powróciły minorowe nastroje, a główny indeks zjechał o prawie 3,7 proc., tracąc wszystko, co zyskał od początku tygodnia.

U nas na szczęście część inwestorów skwitowała doniesienia z Nasdaq machnięciem ręki (tak samo, jak wcześniej nie przejmowała się wzrostami w Ameryce), więc na piątkowej sesji paniki nie było. Do południa ceny spółek technologicznych spadły tylko o 1-2 proc. Kluczowe znaczenie dla koniunktury w Warszawie w przyszłym tygodniu będzie miało zachowanie inwestorów w USA.

Jeśli gracze za oceanem uznają, że niemal pewna już obniżka stóp procentowych to jednak nieco lepsza wiadomość, niż ta o wyhamowaniu gospodarki, to spadek kursów na Nasdaq powinien zostać zatrzymany. Tyle, że nie wiadomo, czy ewentualny impuls z Ameryki będzie w stanie wyrwać z marazmu naszą giełdę. Bez napływu kapitału z zagranicy, bądź bardziej odważnych zakupów akcji przez krajowe fundusze emerytalne, może to być trudne.