Nikt nie chce spuścizny po Iridium

Motorola oficjalnie ogłosiła, że satelity ogólnoświatowego systemu telefonii Iridium zostaną ściągnięte z orbity okołoziemskiej i spalą się w atmosferze. Jeszcze do wczoraj firma liczyła, że znajdzie chętnego na zakup sprzętu.

Wokół Ziemi nadal krąży 66 satelitów, które tworzyły sieć ogólnoświatowej telefonii satelitarnej. Sieć powstała w 1997 roku. Międzynarodowe konsorcjum Iridium LLC, zawiązane z inicjatywy Motoroli, zaczęło świadczyć usługi w 1998 roku. Pomysł był prawdziwie rewolucyjny – udostępnić ludziom telefony, które będą działały w każdym miejscu planety.

Po wprowadzeniu na orbitę kilkudziesięciu satelitów sieć obejmowała zasięgiem 90 procent Ziemi. Ale korzystało z niej... najwyżej kilkanaście tysięcy klientów. Budowa Iridium pochłonęła około 5 miliardów dolarów. Konsorcjum jest obecnie zadłużone na 3,5 miliarda dolarów, rocznie musi płacić 250 milionów dolarów odsetek i 550 milionów dolarów na eksploatację sieci satelitarnej. Plany zakładały pozyskanie po roku 500-700 tysięcy abonentów, a do 2002 roku - 2 miliony.

Analitycy sądzą, że Iridium nie wytrzymało konkurencji z systemem GSM, który powstał wcześniej. Telefony komórkowe są tańsze i też działają praktycznie na całym świecie dzięki ujednoliconym standardom i umowom roamingowym. Natomiast okazało się, że niewiele osób potrzebuje na środku oceanu lub w buszu telefonu, który w dodatku kosztuje dużo więcej niż zwykły telefon komórkowy.

Konsorcjum zaczęło więc tracić płynność finansową. Amerykański sąd zażądał wystawienia go na sprzedaż. Chętny jednak się nie znalazł. 17 marca 2000 roku orzeczono upadłość firmy. Motoroli pozostało tylko liczyć na to, że ktoś kupi sprzęt. Do wczoraj nikt się nie zgłosił.

Spółka wobec tego podjęła decyzję o zniszczeniu sprzętu. Nie wiadomo, kiedy to nastąpi ani ile będzie kosztowało. W ostatnim komunikacie sieci Iridium podano jedynie, że 24 sierpnia 2000 roku zaprzestaje się świadczenia usług komercyjnych. Abonenci będą się mogli łączyć tylko między sobą. Zaznaczono jednak, że koniec wewnętrznych połączeń może nastąpić w każdej chwili. Wtedy do atmosfery spadnie deszcz satelitów.