Niewidzialne prawa

Nie znam zbyt wielu ludzi, którzy pracują w marketingu i czytają książki ze swojej branży. Właściwie widziałam taki przypadek tylko dwa razy w życiu.

Nie znam zbyt wielu ludzi, którzy pracują w marketingu i czytają książki ze swojej branży. Właściwie widziałam taki przypadek tylko dwa razy w życiu.

Pierwszy z nich poznałam, pracując z pracoholiczką o wyglądzie Barbie, która tak nie znosiła własnego wyglądu, że chciała być najmądrzejsza, żeby nikt nie pomyślał, że jest idiotką. Drugą osobą czytającą po pracy książki marketingowe była pewna moja podwładna, która w ten sposób chciała sobie nazbierać punktów. Wiem, że pożyczała różne książki z mojego biurka. Nie mam dowodów na to, że je czytała.

Niewidzialne prawa
A jednak książek z różnych zakamarków marketingu i sprzedaży jest coraz więcej na polskim rynku wydawniczym. Ostatnio przeczytałam "Sprzedawanie niewidzialnego". Zaciekawiło mnie to, bo wydaje mi się, że marketing usług nadal jest w naszym kraju zagadnieniem niedocenianym. Podobnie jak usługi. Ciągnie się za nami jakieś socjalistyczno-komunistyczne przekonanie, że prawdziwy marketing polega na sprzedawaniu towarów. "Sprzedawanie niewidzialnego" przypomina, że nie chodzi o towar, ale o pomysł, jak go opakować. Warto czasem poczytać coś takiego, żeby nie zapomnieć, co to jest marketing.

Co więcej, książka zawiera taką liczbę przykładów z rynku, że w pewien sposób uzupełnia nasz historyczny niedorozwój marketingowy, wynikający z faktu, że jeszcze zupełnie niedawno (pamięta to mniej więcej połowa żyjącej populacji Polaków) nie było co sprzedawać. Pewnie dlatego zupełnie nie szkodzi, że została wydana w USA w 1997 r. A może to nawet lepiej – może właśnie dzięki temu, że nie jest najświeższa, staje się dla nas bardziej czytelna. Dlatego dobrze jest poczytać proste historie z morałem, poukładane w rozdziały o poważnych tytułach "Komunikowanie i sprzedaż", poprzeplatane z tajemniczo brzmiącymi rozdziałami, np. "Brzydkie kotki, mokasyny i zbyt droga biżuteria". Są tam różne ciekawe historyjki brzmiące podobnie jak ta:

"Pewna kobieta z Denver musiała sprzedać swoje cztery całkiem ładne kotki. Zamieściła więc ogłoszenie drobne w Denver Post: Brzydkie kotki. Każdy za 100 dolarów. Zadzwoniło ponad osiemdziesiąt osób. Powiedziała póżniej, że mogłaby sprzedać koty za znacznie wyższą kwotę".

Czytanie tej książki może się przydać do dyskusji z szefami, dyrektorami finansowymi i wszystkimi, których trzeba w pracy marketingowej nieustannie przekonywać do swoich racji. Mnie najbardziej urzekł morał historii o polityce cenowej: "Ustalanie ceny jest jak wkręcanie śruby. Niewielki opór jest właściwym objawem". Zamierzam go używać.

<hr>

Harry Beckwith, "Sprzedawanie niewidzialnego. Przewodnik po nowoczesnym marketingu usług", Wydawnictwo Helion, 2006.