Na pomarańczowym świetle

"Dzisiaj zdecydowanie bardziej opłacalny jest rynek aut nowych. Ale docelowo bardziej intratny będzie z pewnością rynek aut używanych. Dlatego już teraz nastawiamy się na alianse, współpracę z większymi partnerami w Europie, którzy to już robią" - planuje Jacek Lisik.Mojeauto.pl chce pozyskać klientów poprzez takie opcje, jak dostęp do bazy używanych samochodów w Europie Zachodniej.

"Planujemy włączenie do oferty bazy aut używanych z Niemiec. Będzie ona zawierać ok. 200 tys. ofert na bieżąco aktualizowanych i przede wszystkim pewnych" - mówi Jacek Lisik. Według oceny prezesa mojeauto.pl, rynek ten daje większą możliwość rozbudowy modeli biznesowych. Opłaty są wówczas pobierane od szeroko rozumianego rynku samochodowego. "Zyski mogą być generowane w różny sposób. Można choćby pobierać opłaty w formie mikropłatności za dostęp do bazy czy świadczyć usługi informacyjne poprzez SMS" - wylicza prezes mojeauto.pl.

Na początku - jak mówi Jacek Lisik - płaci strona biznesowa, a klient końcowy otrzymuje informacje i usługę za darmo. W przyszłości jednak on także będzie obciążany wspomnianymi płatnościami. Już teraz jednak widać, że na wirtualnym rynku motoryzacyjnym jest mało miejsca. Prezes mojeauto.pl przytacza przykład rynku niemieckiego. "W połowie 2000 r., jeszcze przed kryzysem internetowym, na rynku było ok. 270 portali samochodowych. Obserwatorzy tłumaczyli to następująco: to duży rynek, duży kraj, duża siła nabywcza. Dzisiaj portali takich jest 10, a na koniec 2002 r. będą 2. Wiadomo już nawet którzy. Pozostali albo się poddali, albo próbują się łączyć" - wyjaśnia Jacek Lisik. Nie nastraja to optymistycznie. Także w Polsce spodziewana jest konsolidacja rynku. "Na rynku zostanie dwóch liderów, którzy skonsolidują się wokół większej grupy, związanej np. z rynkiem portalowym" - ocenia Jacek Lisik.

Wtedy, w ramach części portalu ogólnotematycznego dedykowanej e-commerce, zajmie on "działkę" poświęconą handlowi samochodami. Konsolidacja może następować nawet wokół dużych firm, które jednoczą cały rynek internetowy, telekomunikację, portale i specjalizowany e-commerce. Choć, jak twierdzi prezes mojeauto.pl, sam portal motoryzacyjny także mógłby się utrzymać. "Musimy trochę popracować nad kosztami, by na koniec roku liczyć na pojawienie się zysków. Wynikać to będzie także z ogólnie lepszej sprzedaży samochodów, jaką obserwuje się zwykle pod koniec roku" - mówi Jacek Lisik. Inny scenariusz realizuje automarket.pl. Firma nie poprzestała na pełnieniu roli internetowego słupa ogłoszeniowego. Rozpoczęła różnicowanie działalności, uruchamiając np. centrum promocyjno-reklamowe, które zajmuje się sprzedażą pakietów ogłoszeniowych dla sprzedających i kupujących samochody. Pakiety kosztują 50-100 zł i umożliwiają, w zależności od opcji, dostęp do powierzchni reklamowej w gazetach codziennych, gazetach motoryzacyjnych, wortalach motoryzacyjnych, portalach ogłoszeniowych i portalach horyzontalnych. W ten sposób "siła rażenia" automarketu, który działał jako wirtualny słup ogłoszeniowy, jest znacznie większa. Dodatkowo - w ramach spółki działa grupa promocyjna, zajmująca się realizacją kampanii reklamowych na rynku motoryzacyjnym, choć nie tylko. Ponadto inna część spółki świadczy usługi internetowe - tworzenie i utrzymywanie stron WWW. Tym samym automarket.pl przestaje być wyłącznie marką witryny oferującej w Internecie samochody.