Muzyka w sieci po polsku, czyli pliki droższe od płyty

Wydawałoby się nieprawdopodobne, a jednak możliwe - niektóre płyty polskich artystów udostępnione w OnetPlejerze są o prawie 10 zł droższe od ich fizycznych odpowiedników sprzedawanych w tradycyjnych sklepach. Skąd taka drastyczna różnica? A stąd, że wytwórnia muzyczna EMI postanowiła "zrównać ceny piosenek polskich artystów z zagranicznymi".

Muzyka w sieci po polsku, czyli pliki droższe od płyty
Jak donosiliśmy ostatnio, w sklepie muzycznym Onetu przybyło ok. 100 tys. utworów, co jest wynikiem umowy zawartej między OnetPlejerem a wytwórnią EMI Music Polska. Repertuar wzbogacono między innymi o wykonania polskich artystów. Melomanów krajowej muzyki czeka jednak nieprzyjemna niespodzianka. Otóż, chociażby za płytę Wilków "Watra", która w tradycyjnym sklepie kosztuje 30,99 zł, w OnetPlejerze zapłacimy... 40 zł. Tym samym fizyczny nośnik, tzw. książeczka i oczywiście muzyka wyniesie nas o prawie jedną czwartą mniej niż same pliki muzyczne.

Poszukaliśmy przyczyny tej absurdalnej dysproporcji, która, jak się okazało, tkwi w polityce wytwórni EMI Music Polska. W EMI piosenki artystów polskich kosztują tyle samo, co zagranicznych" - jeszcze niedawno przy okazji umowy z Onetem entuzjastycznie głosił Piotr Kabaj, dyrektor EMI Music Poland - "Chcemy wprowadzić zasadę równego traktowania, bez względu na 'pochodzenie'. To, wydawałoby się optymistyczne oświadczenie, brzmi jednak bardzo złudnie. W praktyce oznacza bowiem podwyżkę cen polskich utworów i prowadzi do chorej sytuacji, w której płytę w sklepie możemy nabyć o wiele taniej niż pliki w sieci. Poproszony o komentarz w tej sprawie Piotr Kabaj, nie udzielił nam żadnej odpowiedzi.

Czy w tej sytuacji możemy spodziewać się obniżenia zainteresowania polskimi utworami w sieci? Jak na taką politykę wytwórni reaguje internetowy sprzedawca - OnetPlejer? Pytanie tego rodzaju, tak naprawdę nie powinno być kierowane do nas, bo jakiż my mamy tak naprawdę wpływ na ceny utworów? - powiedział dla Internet Standard Piotr Tchórzewski, rzecznik prasowy Onet.pl - Zapewniam solennie, że nawet gdybyśmy zrzekli się swojej części zysku, ceny zmalałyby w bardzo nieznacznym stopniu. My propagujemy legalną dystrybucje muzyki w internecie, ceny reguluje rynek.

Rok 1984... znaczy się 2005

Piotr Mikołajczak, były dyrektor artystyczny Sony Music Polska o przyszłości rynku muzyki online

Mimo ciągle wysokich cen playerów mp3, skromnej jak na razie oferty niezależnych portali muzycznych i prób wprowadzenia wysokich cen przez niektórych wielkich producentów zapatruję się optymistycznie na rynek muzyki w Polsce. Sytuacja na świecie pokazuje, że od rozwoju nie ma odwrotu i nawet skostniale struktury korporacyjne nie zatrzymają tej rzeki. Świat juz kupuje muzykę w internecie, Polska potrzebuje jeszcze przynajmniej roku, by oswoić się z nową sytuacją. Tym samym albo największe wytwórnie przystosują się do nowych reguł gry, albo podzielą los kiedyś tez największego i podobno niezatapialnego Titanica.

Wygląda jednak na to, że to wcale nie rynek zarządza cenami, ale dyktatura muzycznych wytwórni. I to dyktatura w iście orwellowskim stylu. Piotr Kabaj, dyrektor EMI Music, Polska zaznacza w oficjalnym komunikacie Onetu: Uważam, że ceny płyt polskich artystów są na odpowiednim poziomie, a płyty artystów zagranicznych są za drogie, ale wynika to z kosztów licencji, na które mamy niewielki wpływ. Cena piosenki w granicach czterech złotych jest do przyjęcia zarówno dla: autorów, wykonawców, producentów (firm fonograficznych) oraz dystrybutorów muzyki." Skoro ceny polskich płyt są na odpowiednim poziomie, to dlaczego za pliki krajowych wykonawców musimy płacić tyle, co za zagranicznych? I dalej: skoro cena muzyki obcych artystów jest za droga, dlaczego EMI Music Polska ustanawia ją także dla polskich piosenek? Niestety i w tej kwestii nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi od przedstawiciela wytwórni muzycznej.

Nie mam nic przeciwko polityce zrównywania cen plików, ale w sensowny sposób - zaznacza Piotr Mikołajczak, kompozytor, były dyrektor artystyczny Sony Music Polska - To proste: zarobki w USA wynoszą ok. 3 tys. USD i tam plik muzyczny w sieci kosztuje ok. 1 USD. Zarobki w zachodniej Europie, np. we Francji kształtują się na poziomie ok. 3 tys. euro, a cena pliku to ok. 1 euro. Jeśli założymy, że zarobki w Polsce wynoszą ok. 3000 PLN, czego państwu szczerze życzę, to cena powinna osiągnąć wysokość pliku 1zł. Uczciwe. Jeżeli cena wynosiłaby 1 euro, czyli ponad 4 złote, płyta w sieci będzie droższa niż w sklepie, a przecież w internecie nie mamy kosztów produkcji samego nośnika, dystrybucji, magazynowania itd. Internet ma być tani również jako alternatywa dla piractwa fonograficznego. Przy cenach proponowanych przez największe wytwórnie sytuacja się nie zmieni.

Na horyzoncie bez zmian

Może więc presja użytkowników i dystrybutorów wpłynie na wytwórnie muzyczne? Zapytaliśmy Onet, czy zamierza zmienić politykę zrównywania cen utworów polskich z zachodnimi. Zapewniam, że bardzo byśmy chcieli... - wskazuje Piotr Tchórzewski - Jestem jednak przekonany, że w niedługim czasie sytuacja zmieni się. Uruchomienie OnetPlejera dało impuls do postępującej coraz szybciej ewolucji. Deklarowaliśmy, że swoją skalą, wyjątkowością oferty i potencjałem nasz sklep muzyczny będzie stanowić bodziec dla unormalnienia rynku. Póki co OnetPlejer stosuje się do wytycznych EMI Music Polska.

W tej sytuacji najwięcej cierpią jednak użytkownicy i sami artyści. Trudno uwierzyć w deklaracje wytwórni o szybkim rozwoju rynku muzyki w sieci w Polsce, skoro ceny nie spadają. Ci, którzy tworzą muzykę, nie mają żadnego wpływu na ceny swoich utworów w sieci (jeśli wydają je na bazie umów z wielkimi producentami). Można więc podejrzewać, że taka polityka będzie miała swoje skutki w postaci spadku sprzedaży polskich nagrań w sieci i wzroście nielegalnych dystrybucji.

Piotr Tchórzewski z Onet.pl: dlaczego OnetPlejer działa tylko pod IE

Czynimy starania, aby dostęp do OnetPlejera udostępnić jak największej grupie odbiorców. Piłka znowu jest po stronie brytyjskiej. Zastosowanie technologii DRM zabezpieczającej prawa autorskie nie pozwala na uzyskanie dostępu z innych systemów, przeglądarek - tak więc w obecnej sytuacji status quo jest następujący: jeśli w systemach (jakichkolwiek) zostaną spełnione wymagania techniczne OP (IE, WMP, cookie, pop-up), to wszystko będzie działało.

Nie popieramy niczyjego monopolu technologicznego. Popieramy wygodny dostęp do dobrodziejstw sieci i komfort internautów. Zapewniam, że chcemy - i jest to bardzo silna motywacja - udostępnić nasze usługi jak największej liczbie użytkowników. A użytkownicy Internet Explorera stanowią ponad 80% rynku: nie będziemy gonić za trendami, modami, bawić się w swoiście pojmowaną "political correctness" na siłę. Co nie znaczy, że położymy krzyżyk na innowacyjności: będziemy pracować nad udoskonalaniem oferty.

Zobacz również Polska muzyka w OnetPlejer: 300 tys. plików do pobrania