Microsoft idzie na ugodę

Microsoft postanowił dojść do porozumienia z Google. Spór dotyczy osoby Kai-Fu Lee, byłego dyrektora Microsoft China, który rzucił posadę u giganta z Redmond po to, aby rozpocząć współpracę z gigantem z Krzemowej Doliny. Firma Billa Gatesa proponuje, aby Lee miał mocno ograniczone obowiązki do lipca 2006 roku, kiedy to wygasa umowa o ograniczeniu konkurencji, jaką podpisał w 2000 roku.

Kluczowa rozprawa zaplanowana jest na styczeń przyszłego roku. Do tego czasu, prowadzący sprawę sędzia zakazał spółce Google podejmowania prób zatrudnienia innych pracowników Microsoftu. Zezwolił jednocześnie, aby Lee prowadził dla Google'a działania rekrutacyjne i doradcze, pod warunkiem, że nie będą dotyczyć one tych samych problemów, którymi zajmował się w Microsofcie.

Informacja o próbie ugody może wydać się zaskakująca. Nie tak dawno Bill Gates, informując Kai-Fu Lee o przygotowywanym pozwie, stwierdził, że Microsoft musi zrobić wszystko, aby "zatrzymać Google". Niedawno też, Mark Lucowsky (również były pracownik MS) opowiadał o reakcji Steve'a Ballmera - dyrektora generalnego Microsoftu - na wieść o zmianie przez Lucowsky'ego pracodawcy. Według relacji tego ostatniego Ballmer zareagował niemal histerycznie. "I'm going to f***ing bury that guy, I have done it before, and I will do it again, I'm going to f***ing kill Google." - krzyczał ponoć Ballmer na temat Erica Schmidta, CEO Google.

Wygląda na to, że na chwilę obecną emocje ostygły. "Możemy uniknąć procesu, zaoszczędzić na prawnikach i wrócić do pracy, konkurując w warunkach rynkowych" - stwierdził Brian Smith, przedstawiciel Microsoftu zajmujący się sprawą Kai-Fu Lee.

Więcej o sprawie w materiale:

Microsoft pozywa Google

Aktualizacja: 28 grudnia 2005 10:52

Spór dotyczący byłego pracownika Microsoftu zakończył się ugodą. Przedstawiciele żadnej z firm nie podali szczegółów dotyczacych porozumienia, stwierdzili jednak, że obie strony są zadowolone.