Kto zapłaci za opóźnienie?

Niezależny Operator Międzystrefowy domaga się od TP S.A. 81 mln zł odszkodowania za umyślne opóźnienie rozpoczęcia działalności. Monopolista nie czuje się winny i wskazuje na Ministerstwo Łączności, jako ewentualnego winowajcę.

Niezależny Operator Międzystrefowy domaga się od TP S.A. 81 mln zł odszkodowania za umyślne opóźnienie rozpoczęcia działalności. Monopolista nie czuje się winny i wskazuje na Ministerstwo Łączności, jako ewentualnego winowajcę.

W środę Niezależny Operator Międzystrefowy wysłał do Telekomunikacji Polskiej S.A. pismo wzywające do zapłaty 81 178 493 zł w terminie 7 dni od otrzymania wezwania. Twierdzi, że tyle wynoszą straty jakie poniósł z powodu umyślnego uniemożliwiania przez Telekomunikację rozpoczęcia świadczenia usług międzymiastowych.

Wysokość roszczenia oparta jest na szacunkach utraconych wpływów z powodu opóźnienia rozpoczęcia świadczenia usług przez NOM, z uwzględnieniem kosztów ponoszonych na rzecz TP S.A. „Opóźnienie momentu rozpoczęcia świadczenia usług połączeń międzystrefowych skutkować będzie późniejszym osiągnięciem założonej rentowności przez NOM. Do wymiernych strat należy również zaliczyć konieczność opóźnienia terminu poszerzenia oferty o nowe usługi telekomunikacyjne” – twierdzi NOM. Według rządowych planów, konkurencja na rynku rozmów międzymiastowych miała zaistnieć przed rokiem, ale przez zmiany na stanowisku ministra łączności opóźniło się wydanie koncesji trzem chętnym do konkurowania z TP S.A., czyli NOM, Netii 1 oraz Energis. Gdy już je otrzymali w maju ubiegłego roku przez kolejny rok próbowali porozumieć się z monopolistą, który starał się odwlec w czasie pojawienie się realnej konkurencji. Ministerstwo Łączności, zdaniem analityków rynku, zbyt biernie zachowywało się wobec poczynań Telekomunikacji. Za koncesje każdy z operatorów zapłacił 24 mln euro. Miało to im dać półtoraroczną przewagę nad kolejnymi chętnymi do oferowania połączeń międzymiastowych. Od nowego roku nie będą już potrzebne koncesje i aby wejść na ten rynek nie trzeba będzie płacić skarbowi państwa milionów euro. Gdy trzej niezależni operatorzy zorientowali się, że za 24 mln euro zyskają tylko kilka miesięcy przewagi, zapowiedzieli wystąpienie do Ministerstwa Łączności z wnioskami o zwrot opłaty koncesyjnej. NOM poszedł jeszcze dalej i żąda zadośćuczynienia od TP S.A.

"Określona w wezwaniu kwota jest bardzo ostrożnym szacunkiem strat jakie ponieśliśmy, zakładając, że uruchomilibyśmy naszą usługę pół roku wcześniej" – uważa prezes NOM Włodzimierz Strzemiński. Wcześniej prezes straty szacował na 200 mln zł. "TP S.A kontynuuje politykę utrudniającą realny rozwój konkurencji na rynku. Po dezinformacyjnej kampanii promocyjnej, TP S.A. opóźnia proces poszerzania przepustowości punktów styku, przez co nie możemy zaspokoić popytu klientów na naszą usługę" – dodaje prezes.

„Roszczenia NOM-u są bezzasadne i pozbawione podstaw prawnych. Nie my odpowiadamy za liberalizację rynku tylko Ministerstwo Łączności. Przecież mimo, że nasi konkurenci otrzymali koncesje w maju ubiegłego roku, resort łączności do dnia dzisiejszego nie przygotował kilku aktów wykonawczych do prawa telekomunikacyjnego, potrzebnych do uregulowania współpracy międzyoperatorskiej” – twierdzi Piotr Gawron, dyrektor biura PR Telekomunikacji Polskiej.