Król spamu: 'lubię to, co robię'

Scott Richter często nazywany jest 'królem spamu' - jego firma, OptInRealBig.com wysyła dziennie ponad 100 mln. reklamowych e-maili. Jak sam twierdzi, określenie 'król spamu' jest dla niego krzywdzące - "Nie zajmuję się spammowaniem - nie wysyłam wiadomości do nikogo, kto nie wyraził na to zgody." - tłumaczy w wywiadzie dla PC World. O swoich przeciwnikach mówi: "Myślę, że jest całkiem sporo osób, które mają za dużo wolnego czasu. Chciałbym im zaproponować, żeby zajęli się wynalezieniem lekarstwa na raka, pomogli szczeniakom w schroniskach albo może posprzątali autostrady. Chcę przez to powiedzieć, że powinni oni skierować swoje działania w stronę czegoś bardziej konstruktywnego niż tylko krytykowanie."

Poniższą rozmowę z Richterem przeprowadziła Liane Cassavoy z amerykańskiego PC Worlda.

PC World: Twierdzisz, że zajmujesz się "masowym e-mailowym marketingiem" a nie spammowaniem, prawda?

Król spamu: 'lubię to, co robię'

Scott Richter

Scott Richter: Tak - ponieważ moja firma nie wysyła spamu. Problem z postrzeganiem spamu wynika z tego, że wiele osób nie pamięta lub nie wie, że podając swój adres e-mail na jakiejś stronie internetowej, w pewnym sensie zgadza się na otrzymywanie korespondencji reklamowej.

Czy sam dostajesz spam? Takie typowe, niezamawiane e-maile reklamowe, na których wysyłanie nie wyraziłeś zgody?

Jasne, dostaję takie wiadomości. I uważam, że organizacje, które zajmują się walką ze spamem, powinny się zająć tym zjawiskiem. Wysyłanie wiadomości, z których otrzymywania nie możesz zrezygnować - to jest prawdziwy problem.

Czy fakt, że otrzymujesz sporo spamu, jest dla Ciebie problemem?

Skądże - po prostu usuwam się z listy wysyłkowej danej firmy i później kasuję takiego e-maila.

Czy korzystasz z jakiegoś oprogramowania do blokowania spamu?

Nie, zwykle sam usuwam takie wiadomości.

Powiedz w takim razie, w jaki sposób Twoja firma - OptInRealBig.com - gromadzi adresy e-mail, na które później wysyłacie reklamowe adresy?

Posiadamy sieć stron z darmowymi usługami - m.in. z e-kartkami - do korzystania z których niezbędne jest podanie swojego adresu e-mail i wyrażenie zgody na otrzymywanie korespondencji reklamowej.

A czy osoby, które później zdecydują się na wypisanie z waszej listy mailingowej, wciąż mogą korzystać z tych stron?

Oczywiście.

Czy wszystkie wysyłane przez was wiadomości mają opcje wypisania się z danej listy?

Jasne, wszystkie nasze listy zgodne są z zaleceniami CAN-SPAM [to obowiązująca w USA ustawa antyspamowa - red.]. I bardzo restrykcyjnie podchodzimy do tego zagadnienia - jeśli ktoś wypisuje się z listy, nie dostanie więcej od nas wiadomości.

Czy wprowadzenie ustawy CAN-SPAM zmieniło charakter działalności OptInRealBig.com?

Raczej nie - ta ustawa po prostu ściślej określiła zasady naszej pracy. Jestem przekonany, że przed jej uchwaleniem również działaliśmy w pełni zgodnie z prawem, ale teraz przynajmniej wiemy dokładnie na czym stoimy.

Co więc sądzisz o opiniach, że CAN-SPAM jest zbyt mało restrykcyjne i de facto daje spammerom "licencję na spammowanie"?

Nic nie sądzę - to problem ludzi wygłaszających takie opinie, a nie mój.

A co sądzisz o osobach, które kwestionują uczciwość tego co robisz, ale z punktu widzenia etycznego, a nie prawnego?

Myślę, że jest całkiem sporo osób, które mają za dużo wolnego czasu. Chciałbym im zaproponować, żeby zajęli się wynalezieniem lekarstwa na raka, pomogli szczeniakom w schroniskach albo może posprzątali autostrady. Chcę przez to powiedzieć, że powinni oni skierować swoje działania w stronę czegoś bardziej konstruktywnego niż tylko krytykowanie.

Uważasz, że etyka nie ma tu nic do rzeczy?

Po prostu nie sądzę, byśmy robili coś złego. Nie robimy niczego, czego nie robią firmy z "pięćsetki" Fortune'a [mowa tu o publikowanej co roku przez magazyn 'Fortune' liście 500 największych firm - red.].

Jesteście właśnie w trakcie uzgadniania warunków ugody z Microsoftem i prokuratorem generalnym stanu Nowy Jork [OptInRealBig.com została pozwana do sądu - zarzutem w obu przypadkach jest oczywiście spammowanie - red.]. Wcześniej wielokrotnie mówiłeś, że nie zamierzasz zawierać ugód. Co się zmieniło?

Godzimy się płacić jedynie niewielkie kwoty - i w żadnym razie nie stwierdzamy, że robimy coś złego. Nie przyznajemy się do popełnienia przestępstwa - dlatego wydaje mi się, że taniej i szybciej będzie się godzić, niż wydawać miliony USD na procesowanie się.

Skoro mowa o sprawach sądowych - złożyliście pozew przeciwko firmie antyspamowej SpamCop...

Chodzi o to, że oni sprzedają produkt, który, naszym zdaniem, nie działa prawidłowo. Naszym zarzutem nie jest to, że ich program filtruje spam. My uważamy, że on to robi źle i chcemy, żeby został naprawiony [chodzi o to, że program SpamCop blokuje e-maile wysyłane przez OptInRealBig.com - red.].

Mówi się, że zarabiacie nawet 2 mln USD miesięcznie. Czy to prawda?

Wiesz, zwykle nie rozmawiam o takich sprawach.

Co sądzisz o pomyśle wprowadzenia "podatku od e-maili" czy też, "podatku od spamu" - miałoby to polegać na dodaniu kilku USD do rachunku za usługi internetowe (opłata ta ma pokrywać koszty obsługi spamu)?

Nie wydaje mi się, żeby to miało sens. Ostatnio obserwujemy raczej obniżanie cen dostępu do Internetu, a nie podwyżki.

Tak, ale ta tendencja dotyczy tylko dostępu szerokopasmowego. Dial-up w USA drożeje.

To powiedz mi, dlaczego firmy oferujące takie usługi - np. MSN i AOL - same wysyłają do swoich klientów mnóstwo reklamowych e-maili? Nie wydaje mi się, żeby to spam był problemem.

A nie uważasz, że gdyby było mniej spamu, to dostęp do Internetu mógłby być jeszcze tańszy?

Nie uważam. Jedyną ekonomiczną konsekwencją zniknięcia spamu byłyby bankructwa firm antyspamowych.

Czyli jak to właściwie jest? Ty nie jesteś spammerem, ale Twoja firma zapewnia popyt na usługi spamowe?

Sprawa wygląda tak, że firmy antyspamowe rzeczywiście sporo nam zawdzięczają - gdyby e-mailowy marketing jutro zniknął, upadłoby nie tylko wiele różnych firm internetowych, ale także producenci oprogramowania antyspamowego.

A nie sądzisz, że to taka sama zależność, jak między producentami papierosów, a lekarzami? Ci pierwsi zapewniają "chleb" tym drugim, dostarczając im pacjentów...

W pewnym sensie jest to prawda - ale tylko przy założeniu, że doktorzy leczący raka płuc pracują, ponieważ wszyscy, którzy palą papierosy, chorują również na raka.

Ale, pozostając przy tej analogii, wasza działalność jest trochę jak rozprzestrzenianie raka...

Nie. To opinia antyspamowych radykałów - powinniście porozmawiać z przedstawicielami firm, którym nasza działalność pozwoliła się rozwinąć...

Czy Twoja "medialność" przyczyniła się może do sukcesu OptInRealBig.com?

Raczej nie - jedyna zmiana polega na tym, że ja stałem się bardziej popularny.

Podobno to był Twój cel?

To jest tak, że ja zwykle daję "publiczności" to, czego ona ode mnie oczekuję. Lubię to co robię, lubię ten biznes - gdyby antyspamowcy mnie tak nie "napastowali", to pewnie dawno bym się wycofał z życia publicznego. A tak wciąż to robię i sprawia mi to radość...

Czy Twoim zdaniem spamowi poświęca się zbyt wiele uwagi w mediach?

Tak naprawdę to wkurza nie to, że w FBI siedzi 100 agentów, którzy codziennie zajmują się problemem spamu. Cały czas słyszymy o zagrożeniu terrorystycznym, a tam siedzi sobie 100 ludzi i zajmują się niechcianą korespondencją...

To znaczy, że tak naprawdę nie ma problemu?

Ależ jest - tyle, że są też stosunkowo proste sposoby jego rozwiązania. (...) Niewykluczone, że zaprezentujemy nawet własny program do filtrowania poczty - w końcu, ktoś, kto zna ten biznes, będzie najlepiej wiedział jak sobie z nim poradzić. Już teraz dostajemy sporo propozycji współpracy od producentów oprogramowania antyspamowego.

Czy jest coś, co chcesz, żeby ludzie wiedzieli o Twojej firmie?

Tak: to nie z naszej winy spam jest problemem - z naszych list zawsze można się wypisać. To nie my wysyłamy wam oferty kupna Viagry (w których słowo Viagra pisane jest na 12 różnych sposobów). Nam zależy na tym, by Internet stał się lepszym miejscem - oczywiście, bez rezygnowania z marketingu e-mailowego.