Kliknąłem, spojrzałem, zostałem

Brokerzy reklam internetowych uważają, że w gotówce (bez barterów) na tego typu reklamę w 2000 r. wydano 16-20 mln zł. Nawet dotcomy nie stawiają tylko na Internet. Wciąż preferują reklamę tradycyjną w prasie czy telewizji. Eksperci twierdzą, że w ub.r. firmy wydały na nią aż 91 mln zł.

Jeszcze przed rokiem prognozy internetowe były bardzo optymistyczne. Eksperci amerykańskiej agencji reklamowej McCann-Ericson twierdzili, że wydatki na reklamę w Internecie wzrosną w 2000 r. aż o trzy czwarte i w USA wyniosą 3,2 mld USD. Już pod koniec ub.r. specjaliści od internetowego biznesu jednak znacznie spuścili z tonu. Okazało się, że portal Yahoo! - barometr kondycji internetowych gigantów, który ok. 80% dochodów czerpie z opłat za reklamy - boryka się z kłopotami.

Wartość transakcji zawieranych online nie wzrosła. Specjaliści z firmy badawczej Forrester Research zakładają, iż w tym roku światowe wydatki na wirtualną reklamę wzrosną o 70% w porównaniu z poprzednim, osiągając wartość ponad 1 mld USD. Prognozy te znacznie odbiegają od szacunków internetowych potentatów.

Przykładowo, portal Yahoo! podał, że w 2001 r. jego wpływy z reklam będą tylko o niecałe 20% większe niż w ub.r.

Ostatnio nawet niedawni entuzjaści Internetu przyznają, że biznes ten był zbyt rozdmuchany, a ceny akcji spółek nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Sztucznie napędzana hossa prędzej czy później

musiała więc się skończyć. Według firmy Challenger Gray & Christmas w ub.r. amerykańskie dotcomy zwolniły 42 tys. osób. Kryzys dotknął nawet największe firmy tej branży. Amazon.com zamierza zredukować liczbę pracowników o 1,3 tys., Barnesandnoble.com natomiast wspomina o 350. Kierownictwo AOL zapowiedziało zwolnienie 725 osób, News Corp. - 200.

Paweł Szałamacha z Instytutu Gospodarki Centrum im. Adama Smitha twierdzi, że "biznes internetowy jest w fazie pożerania własnego ogona". Firmy, które najwięcej pieniędzy przeznaczały na reklamę w Internecie, redukują koszty, a stara gospodarka sceptycznie podchodzi do tej formy reklamy.

"Rynek reklamy internetowej był zbyt rozpieszczony, przy tym przypisywano mu za dużą rolę" - twierdzi Paweł Szałamacha. - "Przecież nawet portale reklamują się w tradycyjnych mediach. Gdyby robiły to wyłącznie w Internecie, nie miałyby szans na istnienie".

Paweł Szałamacha uważa, że w najbliższej przyszłości biznes internetowy przestanie być łatwym kawałkiem chleba. Jego zdaniem "firmy internetowe same stworzyły sobie bajkową rzeczywistość".

Sami zainteresowani tłumaczą natomiast, że polski rynek reklamowy jest inny niż amerykański. Tam największymi klientami dotcomów są właśnie dotcomy, w Polsce prawie połowa reklamodawców to przedsiębiorstwa starej gospodarki, których kryzys nazbyt mocno nie dotknął.

"Prawdą jest, że firmy redukują wydatki na reklamę i na początek dotyka to Internetu" - przyznaje Krzysztof Golonka z CR Media. - "Ale na razie notowany jest wzrost. Może nie tak wielki, jak przewidywano przed rokiem. W każdym razie inwestycje na rynku internetowym rosną znacznie szybciej niż w tradycyjnych mediach".

Grzegorz Sadowski z firmy Adserver uważa, że Internet powinien skorzystać na gospodarczej zapaści. "Reklama telewizyjna jest bardziej kosztowna niż kampanie w Internecie. Nie zdziwiłoby więc mnie, gdyby coraz więcej firm zaczęło próbować reklamy za mniejsze pieniądze. Stara gospodarka jest jednak odporna na techniczne nowinki i wybiera tradycyjną reklamę" - podkreśla. Wojciech Tomczak z Unilevera twierdzi, że reklama w Internecie nie jest odpowiednią metodą, by trafić do klientów jego firmy. "Staramy się dotrzeć do szerokiego odbiorcy, a rynek internetowy jest wciąż w początkowej fazie rozwoju. Nasz klient na ogół nie jest użytkownikiem Internetu" - dodaje.