Klik, klik

Przed spółką DoubleClick stoją jeszcze dwa wyzwania: AOL i Yahoo! Konkurowanie o reklamodawców z takimi gigantami na pewno nie jest łatwe. "Duże firmy ze sporą liczbą klientów nie mają się czego obawiać" - komentuje Wenda Harris Millard, wiceprezes wykonawczy. - "Marketingowiec może sobie powiedzieć: Nie wyrzucą mnie, jeśli zamieszczę reklamy w AOL-u". Kevin O'Connor mówi, iż za cel należy sobie stawiać przekonanie reklamowdawców, że witryny DoubleClick są lepsze od serwisów konkurencji. "Można nas poniekąd porównać do telewizji kablowej. Konsumenci odwiedzają setki tysięcy witryn, nie ograniczają się bynajmniej do witryn AOL-u i Yahoo!"

Zarządzający DoubleClickiem lubią używać porównania do telewizji kablowej, przypominając jak to u jej zarania jedyne reklamy, jakie można w niej było obejrzeć, były reklamami noży Ginsu i aparatu do ćwiczeń Suzanne Somers. Ich zdaniem reklamodawców trudno przekonać do nowego medium przekazu. W ostatecznym rozrachunku podążają oni za konsumentami, a trik polega na ciągłym przypominaniu im, że z Internetu korzystają miliony ludzi. Niedawno ESPN.com zlecił przeprowadzenie badań, z których wynika, że mężczyźni w wieku 8-34, którzy kilka razy w miesiącu wchodzą do Sieci w celach prywatnych, więcej czasu spędzają na surfowaniu niż oglądaniu telewizji. Dzisiaj szefowie ESPN.com chcą nagłośnić wyniki tych badań.

Na razie jednak panuje stare przekonanie, że rynek reklamowy wykazuje tendencje do cyklicznych zmian. Wraz z prawdziwym ochłodzeniem gospodarki niedawny boom na reklamę przejdzie w zastój, tak jak zanotowano to na początku lat 90. Co więcej, wszystkie środki masowego przekazu to odczują. Czy inwestorzy branży reklamy zaczną się wycofywać z Internetu szybciej niż z telewizji, radia i druku? Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi, ale Kevin O'Connor zapewne będzie musiał przygotować się na jeszcze jeden huragan.