Jesteśmy integratorami

"Same pieniądze nie kreują rozwoju firmy" - mówi Sławomir Stępniewski. "Nasz ewentualny inwestor nie musi być kapitałowy, może to być także firma z branży IT, która zapewni dostęp do tego co najważniejsze: specjalistów i technologii" - podkreśla. "Prowadzimy rozmowy z kilkoma partnerami na temat naszej przyszłości" - stwierdza Marek Lose. "Zależy nam na dynamicznym rozwoju, a inwestor strategiczny pozwala wchodzić po schodach pokonując po dwa stopnie naraz. Chce mieć jednak w zamian możliwość decydowania o firmie. Inwestor finansowy interesuje się tylko zwrotem zainwestowanego kapitału. Każda firma musi sama odpowiedzieć, jaki wariant wybrać" - dodaje Lose.

Z dotychczasowych efektów działań polskich agencji interaktywnych i stylu ich pracy wynika, że z pewnością znajdą właściwą drogę rozwoju. Jak będzie zatem wyglądał cały rynek usług interaktywnych i e-biznesu w najbliższej przyszłości? Co stanie się za rok, za dwa lata? "Piątka czy szóstka największych polskich firm podwoi lub nawet potroi swoje obroty. Zbudują w tym czasie stabilne zespoły sprawdzonych specjalistów, zdobywając wielu nowych klientów, przynajmniej kilka budżetów miesięcznie" - przewiduje Krzysztof Kujawa.

"Sądzę, że należy oczekiwać pojawienia się coraz większej liczby agencji interaktywnych, które z czasem będą się przekształcać w firmy świadczące szerszy wachlarz usług w obszarze e-biznes oraz zainteresowania się tym rynkiem przez agencje reklamowe.

Proces ten już się zaczął. W najbliższych miesiącach pojawi się też z pewnością konkurencja międzynarodowa, jednak jak sądzę będzie się koncentrować raczej na świadczeniu usług e-biznes, zostawiając rynek webowy polskim firmom" - prognozuje Marcin Żuchowicz z e-point. Marek Lose z Internet Designers zwraca natomiast uwagę na wciąż istniejące bariery technologiczne. "Bardzo dużo zależy od dostępności Internetu dla indywidualnych użytkowników. 2 mln osób korzystających z Sieci to bardzo mało jak na 40-milionowy kraj.

Gdy ludzie będą mieli zapewniony tani i wygodny dostęp do Internetu, wówczas firmy będą bardziej skłonne do powiększania budżetu na marketing w sieci. Sądzę, że maksymalny rozwój tego rynku będzie przypadał na lata 2002-2003.

Do tego czasu, mam nadzieję, doczekamy się szybkiego połączenia ze światem, taniego dostępu do Internetu z naszych domów. Dużo też zależy od wejścia na nasz rynek zachodnich korporacji. One wciąż czekają na jego rozkwit. Wejście na nasz rynek spowoduje wzrost konkurencji, co również będzie pozytywnym bodźcem do dalszego rozwoju" - uważa Marek Lose.