Internet pogrążył gigantów

Tak pozyskane fundusze zostaną przeznaczone na pokrycie strat i dalszy rozwój przedsięwzięć internetowych. Stwierdzenie, że zawinił Internet, nie do końca byłoby sprawiedliwe. Ten rok ogólnie nie był najlepszy dla polskich firm informatycznych. Nie pojawiło się zbyt wiele nowych kontraktów, które zapewniłyby spokój finansowy na dłużej. Część kontraktów z lat poprzednich (np. Softbank dla PKO BP SA) już zrealizowano. Giełdowe firmy informatyczne musiały stanąć do walki o spółki internetowe, nie mając odpowiedniego zabezpieczenia finansowego. Internet jedynie dopełnił tego, co wydawało się nieuniknione. "Nie mam wątpliwości, że nasze firmy sobie poradzą. To sytuacja przejściowa. I Prokom, i Softbank, i ComputerLand dysponują funduszami na inwestycje. W najbliższym czasie nie należy się spodziewać nowej emisji akcji pod kątem inwestycji w Internet" - uważa Maria Skowron-Szafrańska. Analityk CDM efekty tych inwestycji też ocenia pozytywnie. "Optimus np. posiada dobry pion integracji systemów internetowych. Na efekty umowy z Commerce One też nie powinien długo czekać. Na pewno będzie odgrywał znaczącą rolę na rynku B2B, choć zapewne zyski nie pojawią się od razu" - powiedziała Maria Skowron-Szafrańska. Softbank kupił wielu dostawców usług internetowych, tworząc silną grupę, zdolną rywalizować z największymi firmami działającymi w tym sektorze. Prokom wspólnie z Impexmetalem uruchomił w Sieci giełdę metali. Teraz trzeba czasu, by uzyskać pozytywne tego efekty. "Przykro nam, że musieliśmy obniżyć prognozę.

Lecz narzekać powinni tylko ci, którzy chcieli wykorzystać dobrą koniunkturę, by szybko zarobić. Dla spółek realizujących długoterminowe strategie taki spadek wartości nie powinien mieć dużego znaczenia" - uważa Aleksander Lesz, prezes zarządu Softbanku. Warto też zwrócić uwagę na kolejny fakt. Otóż właściciele mniejszych spółek sprzedawali udziały w wymarzonym dla siebie momencie. To był majstersztyk finansowy. Wzmożone zakupy okazały się pułapką, w którą duże spółki musiały wpaść. Przypominało to przez moment małą licytację: kto kupi więcej. "Owszem, być może z boku tak to wyglądało. Ale ten, kto dziś nie zainwestuje w zakup spółek internetowych, może za rok zostać daleko za konkurencją. Trzeba jednak uważać, aby z zakupami nie przeholować, gdyż wtedy inwestorzy nie zechcą kupować naszych akcji" - przyznaje Wojciech Urbański, prezes zarządu STG Capital. W czasie internetowej gorączki zajmował on stanowisko dyrektora ds. relacji inwestorskich STGroup, które kupiło m.in. udziały w Internet Idea (właścicielu portalu YoYo.pl).

W tych zawodach jednak należało uczestniczyć. Efekty rywalizacji są może bolesne, ale nie powinny trwać długo.