Internet - "nie dla idiotów"

Reklama czy nie reklama?

Według A. Dyby można zaryzykować tezę, iż użytkownicy nie rozumieją znaczenia reklam w Internecie, które przecież utrzymują witryny czy portale przy życiu. "Taką samą tezę można postawić, gdy ktoś nie rozumie zasad funkcjonowania telewizji i denerwuje go przerywanie reklamami filmów. Ogólnie rzecz ujmując, część użytkowników rozumie, ze jest to kompromis pomiędzy nimi a właścicielami portalu i jeśli chcą otrzymywać materiały czy artykuły na wysokim poziomie to albo muszą za niego zapłacić albo zgodzić się na emisję reklam" - uważa A. Dyba.

M. Kuziak przypuszcza, że zapewne nie tylko w Internecie, ale w całym polskim społeczeństwie, panuje stosunkowo niska świadomość funkcji, jaką reklama pełni w stosunku do mediów i w całym systemie komunikacji społeczno-rynkowej. "Wiele osób po prostu nie wie lub uporczywie nie chce do siebie dopuścić myśli, że reklama stanowi strumyczek dochodów dla mediów, dzięki któremu gazeta kosztuje złotych kilka lub kilkanaście, a nie kilkanaście czy kilkadziesiąt. A także tego, że oprócz namawiania nas do kupienia jakiegoś produktu (co być może czasami przypomina "wciskanie ludziom kitu"), informuje nas - jako społeczeństwo - o istnieniu produktów, których potrzebujemy, a o których bez reklamy byśmy się nie dowiedzieli. Takie same reguły, jak gazety, radio czy telewizję, dotyczą także reklamy w Internecie" - tłumaczy przedstawiciel Interii.

Postawiłby on nawet przewrotną tezę, że internauci są grupą bardziej świadomą tych celów i bardziej akceptującą obecność reklamy w mediach, niż nie korzystający z Internetu. Nie oznacza to jednak pełnej akceptacji tych osób dla obecności reklam, zwłaszcza dla tych "intruzywnych", wyświetlających się w najmniej pożądanych momentach i przeszkadzających w korzystaniu z Internetu. "Odrębną kwestią jest "rozumienie" przez Internautów mechanizmu funkcjonowania reklam. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy np. z tego, że zdecydowana większość reklam typu TopLayer, które zakrywają na kilkanaście sekund zawartość strony internetowej, posiada "krzyżyk X" umożliwiający zamknięcie reklamy" - stwierdza M. Kuziak.

Rejestracja - zło konieczne?

Z czego wynika natomiast irytacja internautów, związana z koniecznością rejestracji w niektórych serwisach (uczestnicy ankiety uznali to za drugi najbardziej denerwujący aspekt Internetu)? Pogląd, jakoby użytkownicy, którzy zarejestrowali się na jakiejś witrynie byli bardziej lojalni w stosunku do niej, M. Kuziak uważa za błędny. "Udowodniono nawet tezę odwrotną, że użytkownik, który zarejestrował się kiedyś a zapomniał swojego nicka i hasła, będzie bardziej zirytowany i mniej skłonny do korzystania z serwisu, niż "nowy" użytkownik. Dlatego generalnie odchodzi się już często od mechanizmu logowania tylko dla zapewnienia lojalności klientów" - uważa rzecznik Interii.

Rejestracja w serwisie zwykle podyktowana jest względami technicznymi lub bezpieczeństwa - mowa tu m.in. o konieczności zindywidualizowania zawartości w obrębie konta użytkownika albo ograniczenia dostępu innych użytkowników do treści kierowanych do poszczególnych osób. A. Dyba sądzi, że irytacja związana z koniecznością rejestracji może wiązać się z faktem, że podczas rejestracji użytkownicy są często pytani o rzeczy, które są kompletnie niezwiązane z tym, czego dotyczy sama rejestracja. "Portale oferując "darmowe" skrzynki pocztowe zawierają z użytkownikami umowę, że skrzynki - owszem - są za darmo, ale użytkownicy będą dostawać na nie także reklamy, które uda się portalowi sprzedać, wiec paradoksalnie to w interesie samych użytkowników powinno być jak najlepsze opisanie ich zainteresowań, tak aby nie dostawali reklamy, która nie jest skierowana do nich" - informuje A. Dyba. Oczywiście, najlepszą pocztą byłaby taka, która nie wymaga logowania - zgadza się M. Kuziak - ale z drugiej strony nikt nie chce, by ktoś obcy, niepowołany przeglądał mu korespondencję...