Google w sądzie za Buzz

Mieszkanka Florydy wniosła przeciwko Google pozew, w którym oskarżyła firmę o naruszenie prywatności poprzez niespodziewane i przymusowe dla użytkowników wprowadzenie usługi społecznościowej Google Buzz w poczcie Gmail.

Eva Hibnick złożyła pozew w imieniu własnym oraz potencjalnie około 31 mln użytkowników Gmaila w Stanach Zjednoczonych. Dokument zawiera stwierdzenie, że usługa Google Buzz złamała federalne prawo do ochrony prywatności.

"Google Buzz opublikowało publicznie prywatne dane z Gmaila bez żadnej wiedzy czy zgody użytkownika. Google co prawda przyznało, że popełniło błąd, ale zmiany, które wprowadziło wciąż w pełni nie rozwiązują problemu. Co więcej, reakcja firmy nastąpiła długo po tym, jak internauci zauważyli problem. Nie da się naprawić szkód, które wyrządziła ta akcja" - czytamy w dokumencie.

Hibnick domaga się odszkodowania i wnioskuje o zakaz uruchamiania Google Buzz bez wyraźnej zgody użytkownika. Amerykanka chce także by Google wprowadziło rozwiązania, które faktycznie zabezpieczą prywatność użytkowników Gmaila i Buzz.

Firma Google poinformowała w e-mailu dla amerykańskiego wydania Computerworld, że nie zapoznała się jeszcze z pozwem i w związku z tym nie będzie go komentować.

Google uruchomiło Google Buzz - społeczność od Google'a 9 lutego br. Usługa stanowi swoiste połączenie serwisów Twitter i Facebook i umożliwia np. aktualizację statusu, wymianę dokumentów oraz prowadzenie korespondencji online. Buzz zostało uruchomione automatycznie dla wszystkich korzystających z poczty Gmail.

Kontrowersyjne rozwiązanie automatycznie udostępniało użytkownikom Buzz informacje o kontaktach ich znajomych. Innymi słowy, internauta odwiedzający profil użytkownika Google Buzz mógł dowiedzieć się, z kim ten ostatni się komunikuje.

Google po kilku dniach zauważyło problem i wprowadziło poprawki do Buzz. Zmiany objęły m.in. zastąpienie automatycznego śledzenia osób z którymi najczęściej czatuje czy koresponduje użytkownik modelem "auto-sugestii". Usługa nie śledzi nikogo, zanim użytkownik nie przejrzy oferowanych przez nią opcji śledzenia i nie kliknie odpowiedniej opcji.

W swoim pozwie Hibnick określiła zmiany jako niewystarczające i stanowczo spóźnione.

Dan Olds, analityk z The Gabriel Consulting Group, powiedział, że choć pozew raczej nie zaszkodzi Google finansowo, to może wreszcie otworzy oczy szefom firmy na to, jak poważny wpływ na życie użytkowników mogą mieć ich decyzje.

"Szczerze mówiąc to w świetle naruszeń prywatności, których notorycznie dokonuje Google, jestem zdziwiony, że dotychczas złożono tylko jeden pozew przeciwko firmie. Nie zdziwię się jeśli pozew będzie punktem wyjścia do wprowadzenia odpowiednich regulacji prawnych związanych z podobnymi kwestiami" - powiedział Olds.