Google będzie miało kłopoty za szpiegowanie

Federalna Komisja Handlu będzie prowadzić dochodzenie w sprawie podsłuchiwania przez Google niezabezpieczonych sieci Wi-Fi. Zdarzenie miało miejsce pod koniec zeszłego tygodnia i będzie miało poważne następstwa: swoje niezadowolenie wyraziła też Unia Europejska.

W piątek Google poinformowało, że samochód zbierający dane do usługi Street View przestanie szperać po bezprzewodowych sieciach, po tym jak okazało się, że jednocześnie firma zbierała niezaszyfrowane dane.

Stowarzyszenie konsumenckie domaga się od Federal Trade Commission (FTC - Federalna Komisja Handlu) ustalenia jak długo Google było zalogowane do prywatnych sieci bezprzewodowych, jak długo zbierano dane i co się z nimi w końcu stało. "Nie ma najmniejszych podstaw aby ufać firmie i jej politykom zbierania danych" - twierdzą przedstawiciele stowarzyszenia.

Jakie dane zbierało Google

Google zbierało następujące dane: SSID (Service Set Identifier) i adresy MAC (Media Access Control). Zbieranie danych miało na celu stworzenie bardziej dokładnej mapy Google Maps. Jednak gdy urząd odpowiedzialny za ochronę danych osobowych w Niemczech nakazał ich audyt, okazało się, że Google zbierało też dane przenoszone w pakietach IP. W sumie zebrano 600 GB danych w 30 krajach.

Inżynier Google doinstalował taką możliwość w eksperymentalnej wersji projektu sprzed czterech lat, który został zakończony.

Google na swoim blogu stwierdziło, że w weekend wykasowano wszystkie zebrane w Irlandii dane i przekazało informacje do wszystkich biur w innych krajach jak mają postępować z resztą informacji.

Europejczycy również zdenerwowani

Niemiecka minister zajmująca się m.in. prawami konsumenta powiedziała w wywiadzie dla New York Times, że "według dotychczasowych informacji wygląda na to, że Google włamało się do prywatnych sieci łamiąc niemieckie prawo". Skandal ma być również badany przez zespół europejskich urzędników zajmujących się ochroną danych osobowych, którzy doradzają Komisji Europejskiej.