Francuski sposób na dominację Ameryki

Francja, aby nie pozostać w tyle za USA, ma zamiar rozpocząć projekt przenoszenia europejskich zasobów kultury na nośniki cyfrowe oraz indeksowania ich zawartości. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że w ramach protestu przeciwko "zarozumiałym Amerykanom" zrezygnowano z pomocy Google na rzecz... Microsoftu.

Jacques Chirac nie ukrywa, że choć zależy mu na powodzeniu przedsięwzięcia, rola młodszego brata proszącego o pomoc bardziej doświadczone rodzeństwo (czytaj: Google) niezbyt mu odpowiada. Dlatego prawdopodobnie zdecyduje się na współpracę z firmą prowadzoną przez dobrego znajomego, którego wielokrotnie u siebie gościł i z którym, jak sam przyznaje, ma wiele wspólnego. Tym dobrym znajomym jest Bill Gates.

Poproszeni o argumenty doradcy prezydenta Republiki dają jasno do zrozumienia, że Google nie wydaje się być godne zaufania. Dlaczego? Po prostu źle oszacowało koszty operacji - podało zbyt niską cenę.