Firefox jak... prezerwatywa?

Honor flagowej przeglądarki Mozilla Fundation - Mozilli Firefox - bardzo ucierpiał w ciągu ostatnich miesięcy. Użytkownicy nie zdążyli pobrać jeszcze wersji 1.0.1, a już pojawiła się 1.0.2 i, dosłownie po chwili, 1.0.3. Kierownictwo fundacji nie daje jednak za wygraną - planowane jest rozpoczęcie promocyjnej kampanii, w której metaforą systemu zabezpieczeń Firefoksa ma być... prezerwatywa.

Przekaz miałby być jasny: z tylnej kieszeni spodni wystaje charakterystyczne opakowanie. A na nim - oczywiście - logo Firefoksa.

Tymczasem jednak wydaje się, że użytkownicy zaczynają być zmęczeni kolejnymi wykrytymi błędami i uaktualnieniami. Pojawiają się nawet głosy, że w związku z licznymi wpadkami Firefoksa, nie można mówić o tej przeglądarce jako o bezpiecznej alternatywie dla Internet Explorera.

Mimo wszystko Mozilla Fundation promuje swój produkt. Chris Hofmann, dyrektor fundacji do spraw technologii, podkreśla, że błędy zawsze były odkrywane w kontrolowanych warunkach i na wolności nie pojawiły się działające exploity. Nie waha się też po raz kolejny wspomnieć o przewadze Firefoksa nad MSIE polegającej na braku obsługi ActiveX w przeglądarce Mozilla Foundation.

Co więcej, Hofmann jest przekonany o wyższości konkurencyjnej do ActiveX technologii o nazwie "Plug-ins Future", rozwijanej wspólnie przez Mozilla Fundation i gigantów w branży, firmy Opera Software, Apple, Adobe i Sun.